Wieść o tym, że Caroline jest w ciąży wstrząsnęła mną. Do tego ligowa porażka z Schalke. Wisienką na torcie była Kaja, która przejmowała się tym wszystkim jeszcze bardziej niż ja sam. Między nami zrobiło się dziwnie. Bałem się, że ją stracę. Obydwoje chcieliśmy ułożyć sobie życie, zamiast tego mnożyły się problemy. Cieszyłem się, że ją mam. Wystarczało mi to, że po prostu była, leżała koło mnie smacznie śpiąc. Wyglądała jak anioł. I w rzeczywistości była nim, moim stróżem, ostoją, wsparciem w trudnych chwilach. Jednym swoim uśmiechem poprawiała mi humor. Być może mając 23 lata nie jestem wcale specem w miłosnych sprawach, lecz nikt nie zarzuci mi, że nie wiem, co to znaczy kochać. Jedna osoba może zmienić tak wiele w życiu drugiego człowieka. A ta niebieskooka szatynka wtargnęła do mojego życia z hukiem, sprawiając, że stało się ono lepsze.
*
- Dobrze cię widzieć – przerwała panującą ciszę.Chciała dotknąć mojej dłoni, ale odsunąłem się. - Przejdźmy do sedna. Jestem z tobą w ciąży.
- Wiem – zmierzyłem ją wzorkiem. – Kaja mi powiedziała.
- Ta mała zdzira wchodzi między nas! Mam jej dość! – krzyczała w złości. – Gdyby nie ona to byśmy się nie rozstali.
- Caroline, między nami już dawno się nie układało – oznajmiłem ze smutkiem. Byliśmy ze sobą długo, wiele przeżyliśmy. Tego nie da się zapomnieć, ale to już się wypaliło. Nic do niej nie czuję. – Poznanie Kai mi to uświadomiło.
- Starałam się dla ciebie, jak tylko mogłam, a ty mi się tak odpłacasz? Zamierzasz mnie zostawić samą z dzieckiem? - zaczęła chodzić wzburzona po pokoju. – Powiedz coś! - Będę się opiekować dzieckiem, ale nie będziemy razem.
- Słucham? Ja chcę stworzyć dla niego normalny dom! Jak ty sobie to wyobrażasz? Będziesz przelewać mi pieniądze raz w miesiącu i myślisz, że to wystarczy? A za parę lat twoja córka lub twój syn zobaczą cię w telewizji i zapytają "To mój tatuś? A dlaczego mnie nie odwiedza?" – patrzyłem na nią, nie wiedząc co powiedzieć. Spoliczkowała mnie. Po krótkiej chwili wyszła z mieszkania.
*
- Wiesz, nawet jej się trochę nie dziwię - Kaja leżała obok mnie i rozmawialiśmy przed pójściem spać. - Miała prawo się wkurzyć.
- Ale ja nie powiedziałem, że nie będę się nim zajmować - starałem się bronić.
- Owszem, lecz wiesz, jak to jest. Pomimo chęci wychodzi różnie. Nie wiesz, jak będzie potem. Teraz grasz w Borussii, ciągłe treningi, wyjazdy. Co będzie potem, kiedy zmienisz klub? - spojrzała na mnie ze smutkiem w oczach.
- Nie zastanawiałem się nad tym, szczerze mówiąc - jeździłem dłonią po jej policzku. Odwróciła się do mnie plecami. Zaskoczony jej reakcją przysunąłem się bliżej i objąłem ją w pasie. Wtuliłem twarz w jej brązowe włosy i trwaliśmy w czułym uścisku.
- A może powinieneś - odparła oschle, przewracając się na drugi bok. Leżała przodem teraz do mnie, ale nie podniosła wzroku. - Ciężko mi z tym wszystkim.
- Damy sobie radę. Razem - pocałowałem ją w czoło.
*
Nadszedł dzień, w którym miałem w końcu poznać rodziców Kai. A być może za jakiś czas zostaną moimi teściami? Czas pokaże.
Pojechaliśmy na lotnisko, żeby ich odebrać. Nie owijając w bawełnę - byłem zdenerwowany. Trzymałem szatynkę za rękę, a w drugiej miałem kwiaty dla jej mamy. W pewnym momencie dziewczyna mnie puściła i wpadła w ramiona mężczyzny, który był trochę niższy ode mnie. Obok niego szła kobieta, drobna, była bardzo podobna do swoich córek. Młodsza z nich rzuciła się na szyję starszej. Obsypywała ją pocałunkami mocno się do niej przytulając.
Cała czwórka podeszła do mnie. Nieco skrępowany się przywitałem a przy tym wręczyłem bukiet pani Hirte. W końcu po tych obrzędach zapakowaliśmy się do mojego samochodu i pojechaliśmy do mieszkania Lewandowskiego, gdzie mieliśmy zjeść naszą pierwszą "rodzinną" kolację.
*
Kaja razem ze swoją mamą zmywały naczynia, gdy ja w tym czasie siedziałem z Wiktorią i panem Hirte na kanapie rozmawiając.
- Bardzo chcieliśmy cię poznać - ojciec Kai uśmiechnął się do mnie. - Cieszymy się, że nie jest tutaj taka samotna, że ma ciebie, Roberta i innych.
- Za to ja jestem szczęśliwy, że ją mam - wyznałem. Oczy młodszej z panien Hirte zwróciły się ku mnie.
- Kochasz Kaję? - zapytała mała i chwyciła mnie za rękę. Zaśmialiśmy się razem z jej ojcem.
- Bardzo ją kocham - pstryknąłem dziewczynkę w nos. Nie zauważyłam nawet, że niebieskooka stoi w progu kuchni ze swoją rodzicielką. Podeszły do nas, po czym pani fotograf wyjazdowa pocałowała mnie w policzek.
*
- Pamiętam, jak się poznaliśmy. Jaka była wściekła, że się wepchnąłem do tej kolejki, śpiesząc się na trening - siedzieliśmy w salonie popijając wino. Odwiozłem jej rodziców i Wikę do hotelu. Mieli zostać w Niemczech tydzień, a przy okazji przyjść na środowy mecz z Realem. - Potem to spotkanie u Lewego.
- Wciąż wydaje mi się, że to jakiś sen, że jesteś tutaj, że siedzisz obok mnie. - odstawiła kieliszek na stolik. - Wiktora cię polubiła.
- Cieszę się. - objąłem ją i pocałowałem w szyję. - Urodę ma po siostrze.
Jej policzki oblały się rumieńcem, które sprawiły, że była jeszcze piękniejsza.
Miała w sobie coś, co urzekło mnie w niej od początku, a z czasem ją pokochałem. Nie wyobrażałam sobie teraz życia bez niej. Być może byliśmy młodzi i całe życie było przed nami, lecz wiedziałem, że chcę spędzić życie u jej boku, bez względu na wszystko.
______________________________________
No więc, oto 21 rozdział. Następny chyba dodam dopiero w czwartek po meczu z Realem. Tak, ciąża! Bum bam. Spokojnie, namieszam jeszcze, na nudę, rutynę i sielankę nie będziecie narzekać. :D
tak wspaniale się im układa, są na prawdę świetna parą, a teraz jeszcze Marco poznał jej rodziców.
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć w to że Caroline jest właśnie w ciąży z Marco. Wydaje mi się to podejrzane. Czy musiała tak przyjść i namieszać jak zaczęło się im układać?!
Czekam na następny:)
@meeeetka
czy to tak zawsze musi być, że jak im się zaczyna układać, to musi ktoś przyjść i namieszać...mam nadzieję, ze była Marco aż tak nie namiesza ;p
OdpowiedzUsuńmi też ta ciąża wydaje się podejrzana, zawsze jest tak, że jak już się wszystko zacznie układać to BACH, ktoś robi zamieszanie. czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńNo cóż, przynajmniej będzie ciekawie! Mam nadzieję, że Marco i Kaja wytrzymają to wszystko psychicznie, a zwłaszcza, iż nadal będą razem.
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że ona wcale nie jest w ciąży, a już na pewno nie z Marco :D Ale czekam z zniecierpliwieniem na kolejny rozdział. Najlepszy blog jaki do tej pory czytałam :)
OdpowiedzUsuń@iBiebersHorcrux
Niby zajebiście itd, ale coś z tą ciążą Caroline mi śmierdzi z kilkuset metrów (tak samo jak kiedyś zdechła fretka pod bursą naszej szkoły). Niby nie chcę, żeby im się psuło w związku, ale kocham jak jest dużo problemów (dlatego twój blog jest moim ulubionym). Pozostaje mi tylko czekać na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńOpublikowałam rozdział na gdzie-jestes.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMoże będziesz zainteresowana :)
Razem na pewno sobie poradzą i z Caroline i z tą jej ( mam nadzieję, że jednak zmyśloną) ciążą...No i Marco poznał przyszłych teściów :P Pięknie...:) Nie mogę się doczekać co będzie dalej:) Pisz szybko
OdpowiedzUsuńcoś mi tu śmierdzi z tą Caroline i jej "ciążą" ;D + fajnie piszesz ;) WENY ^^
OdpowiedzUsuńSądze, że ta ciąża to fejk -,- A tak wgl to bardzo fajne opowiadanie, przeczytałam na jednym wdechu ^^
OdpowiedzUsuńU mnie nowy rozdział - zapraszam ;)
http://national-mannschaft-story.blogspot.com
Ach, juz sie stesknilam za dwoma 'slodkimi az do porzygu' rozdzialami. Chociaz nie powiem, tu tez jest slodko, ale ta bijacz Caroline ze swoja ciaza wszystko niszczy :/
OdpowiedzUsuńO, wiem! Niech ona juz urodzi, jesli rzeczywiscie jest w ciazy, a nie tylko tak mowi, a Marco z Kaja zaadoptuja dziecko! Wprawdzie chyba woleliby swoje wlasne, no ale jak sie nie ma co sie lubi, to sie lubi co sie ma xD A tak na serio, to nie moge sobie wyobrazic Marco jako ojca o.O
Milo, ze poznal rodzicow Kai i fajnie, ze go polubili.
Mialam pisac, ze tamten naglowek ladny, a tu juz nowy zrobilas. Na pewno tez ladny, ale musze go obejrzec na kompie, wiec wiecej nastepnym razem :D
Pisz, pisz, pisz! :*
właśnie fajnie że ona w ciąży choć pewnie to nieprawda ;D najzabawniejsze jest to że to wszystko dzieje sie w mieszkaniu Lewego :D
OdpowiedzUsuńWredna Caroline ;p
OdpowiedzUsuń