wtorek, 2 października 2012

Rozdział 12.

Coraz częściej zastanawiałam się nad tym, czy wiem, czym jest miłość. Byłam zdania, że to Maciek jest tym jedynym i on daje mi szczęście, lecz zaczęłam w to wątpić. Zawsze gdy Marco był obok uśmiech od razu pojawiał się na mojej twarzy i miałam motylki w brzuchu. Innymi słowy czułam się jak szaleńczo zakochana gimnazjalistka w o 2 lata starszym koledze. Być może było tak jak właśnie mi się wydawało - strzała amora mnie ustrzeliła i sprawiła, że moje myśli skupiały się wokół 23-letniego pomocnika Borussii Dortmund. Rozmowa z Mario po meczu z Eintrachtem uświadomiła mi, że sama tak naprawdę nie wiem kogo chcę. Marco już nie ukrywał swoich uczuć, sam mi to powiedział. Maciek po otrzymaniu jednej wiadomości znalazł się w Niemczech. A ja byłam rozdarta pomiędzy tą dwójką - moim zazdrosnym chłopakiem i uroczym, aczkolwiek nieraz chłodnym w stosunku do mnie moim adoratorem. Najgorsze było to, że zależało mi na nich obydwu, ale nie wiedziałam, na którym bardziej. Do tego oni sami nie chcieli ze mnie zrezygnować, a ja nie umiałam odpędzić się od zalotów Marco. Dręczyły mnie wyrzuty sumienia przez te nasze pocałunki, a pomimo to nie potrafiłam się sprzeciwić, bo w głębi duszy chciałam tego. Pragnęłam Reusa jak nikogo innego i rozpalał on we mnie ogień, lecz żaden strażak nie miał takich zdolności by go ugasić. Maciek zaś był kochany, czułam się przy nim bezpieczna, jednak ta jego chorobliwa zazdrość odpychała mnie od niego i przez to byłam z blondynem coraz bliżej. Zarówno Maciej jak i Reusy mieli w sobie coś, co mnie do nich przyciągało i uniemożliwiało mi wybór któregoś z nich, a miałam świadomość, że nie mogę mieć ich obu.
- Nie podoba mi się to, że lecisz do Manchesteru - wciął byłam zamyślona i dopiero po chwili przypomniałam sobie, że siedzę w samochodzie Maćka i jedziemy na lotnisko.
- Wyjazdy to część mojej pracy - położyłam rękę na jego kolanie i uśmiechnęłam się najładniej jak umiem.
- Nie podoba mi się twoja praca - ciągnął dalej. - Nie podoba mi się to, że znowu dużo czasu spędzisz z tym przeklętym Reusem.
- Znowu zaczynasz? - cofnęłam rękę i naburmuszyłam się. - Nie chcę po raz kolejny wysłuchiwać od ciebie tej samej śpiewki.
- Po prostu moim zdaniem powinnaś ograniczyć trochę kontakty z nim. W końcu to ja jestem twoim narzeczonym, nie on.
- Narzeczonym?! - wybałuszyłam gały na niego, on uśmiechnął się tajemniczo i kazał mi zajrzeć do kieszeni jego kurtki leżącej na tylnym siedzeniu. Wyciągnęłam rękę i chwyciłam brązowy materiał, po czym zaczęłam przeszukiwać kieszenie, aż natrafiłam na małe czarne pudełeczko. Z bijącym sercem je otworzyłam i moim oczom ukazał się pierścionek. Oniemiałam z wrażenia i kiedy samochód zatrzymał się na parkingu pod lotniskiem wciąż patrzyłam się, ale nic nie wydusiłam z siebie.
- Podoba ci się? - zapytał zabierając go ode mnie. Spojrzałam na niego oszołomiona, gdyż nie spodziewałam się po Maćku takiego gestu. - Kaja, wyjdziesz za mnie?
- Maciek... - wiedziałam, że o to zapyta i bałam się tego, nie wiedząc, co mu powiedzieć. - Nie potrafię podjąć takiej decyzji teraz.
- Jak to? Myślałem, że...
- Nie mówię nie. Po prostu chcę to przemyśleć, bo nie wiem, czy jestem gotowa na taki krok - przełknęłam ślinę i wysiadłam z samochodu.
To dla mnie za wiele jak na jedno popołudnie, a nie chciałam myśleć o tym, co może mnie jeszcze spotkać w przeciągu tych kilku następnych dni. Chłopak poszedł w moje ślady, po chwili wyciągnął z bagażnila moją walizkę i zamknął auto. W milczeniu ruszyliśmy ku drzwiom. Gdy weszliśmy do środka od razu zobaczyłam znajomą żółtą kurtkę. Jurgen wymachiwał rękami gestykulując, co wyglądało zabawnie.
- Widzimy się w piątek - pocałowałam Maćka w usta, ale on bez zbytniego zaangażowania to odwzajemnił. Minęło kilka sekund i już go nie było.
Pociągnęłam za sobą walizkę i podeszłam do grupki wśród której był trener żółto-czarnych, większość zawodników, sztab medyczny oraz moi dwaj "koledzy po fachu", to znaczy fotografowie wyjazdowi. Przywitałam się z Jurgenem i zbliżyłam się do Lewego, który rozmawał z Łukaszem, Kubą i Mario.
- Kajka! - Mario przytulił mnie serdecznie. - Z waszej czwórki tylko ty nie wyśmiewasz się z mojego wzrostu.
- Może dlatego, że sama jest krasnoludkiem - Goetze wypuścił mnie ze swojego misiowatego uścisku, co umożliwiło mi odwrócenie się w kierunku brązowookiego. - Mnie to już nie przywitasz.
Reus zrobił smutną minę sześciolatka i zwiesił głowę, pociągając nosem, co miało mnie wpędzić w poczucie winy. Śmiejąc się pocałowałam go w policzek, a on z łobuzerskim uśmiechem na twarzy wypiął swoją klatkę piersiową niczym jakiś superbohater, bo wiedział, że dopiął swego. Popatrzyłam się w
na Lewego, który patrzył na mnie surowo i chciał już coś powiedzieć, ale Błaszczykowski mu na to nie pozwolił szturchając go w ramię. Wymienili między sobą wymowne spojrzenia i Robert zrezygnował z ojcowskiego monologu.


*

W samolocie siedziałam koło Bobka, ale gdy się w nocy obudziłam okazało się, że wylądował koło mnie Kuba, który słuchał muzyki, gdy zobaczył, że nie śpię ściągnął słuchawki.
- Jak tam?
- W porządku. Nie mogę zasnąć, Robert zresztą też nie mógł więc przesiadł się do Łukasza, bo ty już drzemałaś - oznajmił mi kapitan reprezentacji Polski.
- Jak śpię to nie myślę i wychodzi mi to na dobre - wytłumaczyłam.
- Stało się coś? - podniósł jedną brew do góry, a jefo twarz wyrażała zaciekawiwnie, a zarazem zmartwienie.
- Maciek mi się oświadczył - powiedziałam.
- Wow - tylko tyle był w stanie z siebie wydusić. - To bardzo duży i odważny krok z jego strony.
- A za tym idzie wspólne mieszkanie, dzielenie się obowiązkami i inne rzeczy. Nie wiem, czy jestem na ro gotowa, mam tylko 21 lat. To chyba za wcześnie - w końcu mogłam się komuś wyżalić, a Jakub był odpowiednią osobą. Przez tragedię, krórą przeżył w dzieciństwie cechowała go niebywała dojrzałość, a także wrażliwość i empatia, dzięki czemu był bardzo dobrym przyjacielem.
- Na pewno chodzi tylko o wiek, Kaja? - Błaszczu był też bystry i dociekliwy.
- Nie - po chwili milczenia odpowiedziałam na jego pytanie.
- Domyślam się, o kogo chodzi. Nie ja jeden zresztą - zaśmiał się.
- Aż tak to widać? - przełknęłam ślinę. Kuba pokiwał głową. - Przecież my tylko...
- Kaja, zrozum, że to się tak zaczyna. Między wami jesr chemia, tylko ślepy by tego nie zauważył. Robert zobaczył to jako pierwszy, ale nie przyjmowaliśmy tego do wiadomości. Wiedzieliśmy przwcież, że znowu jesteś z Maćkiem. Potem jednak Mario też coś przyuważył, a wy już się nie kryjecie - wyjaśnił.
- Bo coraz trudniej nam to przychodzi.
- Widać - uśmiechnął się. - Powiem ci szczerze, że pasujesz bardziej do Marco niż do Maćka. Nie tylko ja tak uważam. Nie chodzi tylko o to, że Reus to nasz kumpel, ale o to, że jesteś przy nim inna.
- Inna? - zdziwiłam się.
- Promieniejesz, przy nim zawsze jesteś wesoła, uśmiechnięta. Parę dni temu byłem na spacerze z Oliwką i widziałem cię z Maćkiem i byłaś kompletną przeciwnością.
- Nigdy tego nie zauważyłam - westchnęłam. Chyba miałam więcej do przemyślenia niż mi się wydawało.
- Może nie jest ci z nim źle, ale związek polega między innymi na tym, aby mieć totalną swobodę bycia sobą, a jak patrzę na ciebie u boku Maćka to nie widzę Kai tylko kogoś obcego - Kuba widząc, że się zasmuciłam przytulił mnie.
- Dziękuję ci. Ta rozmowa była mi potrzebna.
- Nie ma za co. A teraz prześpij się jeszcze, bo widać, że tego potrzebujesz.
Posłusznie przymknęłam powieki, ale nie mogłam zasnąć. Ciągle zastanawiałam się nad tym, co mi powiedział i czy na pewno miał rację?
_____________________________________________

Dziwny i krótki, wybaczcie mi. Ale dodam coś dłuższego w czwartek, bo nie mam za bardzo czasu póki co. 
Ale na pożegnanie macie Marco, który kipi seksem wraz z ekipą poleciał do Manchesteru. Jak w rozdziale. :D
A i dziękuję za rekordową liczbę komentarzy (9) pod ostatnim rozdziałem. Kocham was. I kocham Dortmundzką Magnaterię <3.



10 komentarzy:

  1. Nie no taki krótki? Ahhh, mądry Kuba hahha :D Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku Kubuś♥ jaki pomocny <3
    Rozdział boski ;3
    Niech ona za niego nie wychodzi !!! ^^
    Jestem team Marco <3
    Jak chyba każdy kto czyta to opowiadanie ;3
    Czekam na następny cudny rozdział ;)
    Wenyyy <3 :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że ten rozdział taki krótki.
    Kuba ma rację, Kaja pasuje do Marco, a nie do Maćka. Ale kogo wybierze, to już jej wybór. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. oj też cię kochamy <3 Kuba mówi w 100% rację, niech Maciek spada :D Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. niestety w akademiku brak internetu więc przeczytam w piątek ;( mam na co czekać przynajmniej ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. My tez Cie kochamy i Magnaterie tez kochamy <3
    W ogole you made my day tym rozdzialem! Totalnie sie go nie spodziewalam i bylam bardzo mile zaskoczona.
    Nie wierze, ze Maciek sie oswiadczyl. Co za dupek jeden. Dobrze, ze Kaja nie przyjela oswiadczyn. I ze ktos ( Kubuuus <3) jej w koncu uswiadomil, ze jest dziewczyna dla Marco, a nie dla Macka. Niech ona to sobie dobrze przemysli, bo chyba kazda z nas czytajacych Twoje opowiadanie, powiedzialaby to samo ;)
    Czy wspominalam juz ze jej zazdroszcze? Zazdroszcze jej zarowno Marco, jak i tego ze jest tak blisko z cala druzyna, a przynajmniej z jej najfajniejsza czescia :3
    Z ogromna niecierpliwoscia czekam na jutro i na czwartek :*

    OdpowiedzUsuń
  7. długo mnie nie było, bo czasu nie mam na czytanie, ale jakoś nadrabiam i skorzystam z tego, że mam względnie wolne popołudnie i napiszę słów kilka ;D
    nie zgadam się na zaręczyny, chyba, że z Marco.
    dziękuję, co chciałam, to powiedziałam :D
    a poważnie to taka decyzja jest naprawdę poważna i chyba Kaja musi wszystko spokojnie przemyśleć jeszcze raz, może dwa, ewentualnie siedem.
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. kocham te opowiadania<3

    OdpowiedzUsuń
  9. są świetne ;d ale masz schizy dziewczyno uwielbiam normalnie sceny z Marco czytam ze łzami w oczach <3 kochanee takie to. wgl bvb tpo mój ulubiony klub oglądam tak jak ty każdy mecz <3 jenyyy jaram sie, pisz dalej i nie usuwaj bloga(tak na przyszłość) :D pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. piekne , naprawde ;) pisz i nie przestawaj ;)

    OdpowiedzUsuń