czwartek, 11 października 2012

Rozdział 16 (+WAŻNE OGŁOSZENIE)


Pomimo jednego przykrego incydentu to pobyt Alki w Dortmundzie się udał. Spędziłyśmy go na zakupach, plotkach i oglądaniu łzawych komedii romantycznych na dvd. We wtorek musiałam pożegnać się z Marco, który ze swoją kadrą poleciał do Dublina, gdzie w piątek zagrają mecz Irlandią. Ja w tym czasie będę w Polsce, by dopingować biało-czerwonych, którzy zagrają mecz towarzyski z RPA, a parę dni później zmierzą się w walce o 3 punkty z Anglią. Nasza reprezentacja była w rozsypce, bo mieliśmy kilku kontuzjowanych zawodników, a w tym, niestety, naszego kapitana. Kadra Niemiec nie prezentowała się lepiej, bo na zgrupowanie nie polecieli Mats, Ilkay Gundogan oraz bliźniacy - Sven i Lars.
- Nie wiem, jak zniosę ten tydzień bez ciebie - widząc twarz Marco w ekranie komputera trochę rozweseliłam.
- Może poznasz tam jakąś ładniejszą ode mnie i sobie tutaj przywieziesz - rzekłam, udając powagę, ale miałam ochotę  wybuchnąć śmiechem, bo za blondynem siedział Mario i robił głupie miny.
- Nie ma ładniejszej od ciebie - Goetze wydobył z siebie charakterystyczne "aww", za co został spiorunowany wzrokiem. - Ty też mnie tam w Polsce nie zdradzaj.
- Postaram się być grzeczna - obiecałam. Czułam się jak harcerz składający przysięgę przy wstępowaniu do harcerstwa.
- Dobra, Kaja, wszyscy wiemy, jakie z ciebie zło wcielone - Goetze oberwał poduszką. - A co, może nie mam racji?
- Mario, wyjdź - Reus stanowczym ruchem ręki wskazał w jakiejś miejsce, jak się domyśliłam, na drzwi.
Chłopak zrobił smutną minę, po czym zniknął i mogliśmy w końcu spokojnie porozmawiać.
- Ja z tą dziewczyną mówiłam poważnie - pogroziłam mu palcem.
- Kaja, nie widzę świata poza tobą.
- Mam się przesunąć?
Popatrzył na mnie jak na kretynkę, ale po chwili się roześmiał.
- Tęsknie za tobą. Co ja tu będę robić przez tydzień bez Ciebie? - blondyn westchnął.
- Ja za tobą też. Nawet nie zdążyliśmy się sobą nacieszyć, a ty już wyjechałeś - schowałam twarz w dłoniach. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nasze życie zapewne tak będzie wyglądać.
- Kaja, kocham cię, bez względu na wszystko. Jak na miesiąc znajomości to i tak przeżyliśmy sporo i pewnie czeka nas jeszcze dużo. Nie możemy się poddać na starcie - uśmiechnął się lekko. - Kocham cię, kocham cię, kocham cię. Mogę to powtarzać do znudzenia. Dla ciebie nauczę się to po polsku wymawiać, a jak będziesz chciała to nawet i po rusku.
- Proszę, tylko nie po rusku! - zachichotałam - Jak wrócisz, to zaczniemy twoją lekcję języka polskiego. W końcu nie może się ona zakończyć tylko po jednym nieudanym występie disco-polowym.
- Nie przypominaj mi, jak potem Robert mi tłumaczył o czym śpiewałem to się załamałem - pokręcił głową.
- Nie chciałbyś, żebym dla ciebie tańczyła?
- Chciałby, oj chciałby ! - usłyszałam niespodziewanie głos Mario. - Czekajcie, nawet znam jeszcze jedną piosenkę, co mnie Kuba nauczył. Bo ja tanić chce, mohe naucysz mni, jak tani się!
- Kaja, kocham cię, ale muszę iść zabić Mario. Nie gniewasz się? - uśmiechnął się tak, jak tylko on potrafi. Zmiękło mi serce i się zgodziłam. - Zadzwonię jutro.
Rozmowa zakończona. 

*


W czwartek po południu wraz z Alką siedziałyśmy w samolocie do Warszawy. Czułam się dziwnie, bowiem nie byłam w Polsce zaledwie miesiąc, a czułam się, jakby minął rok. Znowu przyjdzie mi zobaczyć moją rodzinę i znajomych. W końcu mogłam porzucić język niemiecki na więcej niż kilka godzin dziennie. Stresowałam się trochę, bo nie wiedziałam, jak się zachować. Odkąd wyjechałam to do rodziców odzywałam się raz na 3-4 dni, co było z mojej strony niewłaściwe. Mieszkałam z nimi pod jednym dachem 21 lat i nagle o nich zapomniałam. Tak to wyglądało, lecz wcale tak nie było. W Dortmundzie tyle się działo: spotykałam się z kimś, chodziłam po mieście lub na treningi chłopaków, w weekendy, gdy grali na wyjeździe to pracowałam. Wszyscy byli zadowoleni z moich zdjęć, chociaż nigdy nie o takim czymś marzyłam. Póki co musiałam się zadowolić tym. Zaproponowano mi, żebym została także fotografem na meczach, które są rozgrywane na Signal Iduna Park, jednakże nie podjęłam jeszcze decyzji.
Po ponad godzinie dotarłyśmy na warszawskie Okęcie  Parę tygodni temu, kiedy stałam tutaj nawet nie zdawałam sobie sprawy, ile rzeczy mnie spotka w Niemczech i to już od pierwszego dnia. W końcu znajomość z moim obecnym chłopakiem rozpoczęłam od kłótni o miejsce w kolejce w markecie. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zamyślona nie usłyszałam nawet, że Alicja coś do mnie mówi.
- Ziemia do Kai! - zaczęła mi machać ręką przed twarzą. - Rozumiem, że masz przyjaciół na Marsie, ale ląduj.
- Wybacz - wyszłyśmy z lotniska i poszłyśmy na parking, gdzie miał czekać mój tata. - Co mówiłaś?
- Rozmawiałaś z Marco? - zobaczyłyśmy znajomą sylwetkę i podążyłyśmy ku niej.
- Tak, wczoraj - ucałowałam mojego rodzica w policzek. - Jak dobrze cię widzieć.
- Ciebie też, księżniczko - pomimo iż miałam 21 lat to on ciągle się tak do mnie zwracał lub zdrabniał moje imię.
Spakowałyśmy walizki i wsiadłyśmy do samochodu.

*

- Kajka! - krzyknęła mała osóbka tuląc się do moich nóg. - Nareszcie jesteś.
- Ale urosłaś, kruszyno - pogłaskałam ją po jej blond włosach.
- Popatrz, co dla ciebie mam - wyjęła zza pleców kartkę.
- Dziękuję, myszko - wzięłam ją na ręce i pocałowałam w policzek, po czym postawiłam ją z powrotem na podłodze.
Nasze mieszkanie w Warszawie nigdy nie należało do największych, ale teraz wydawało mi się jeszcze mniejsze. Wzięłam swoje rzeczy i poszłam do pokoju, który kiedyś był mój. Niebieskie ściany, a na nich wisiały ramki ze zdjęciami, które pokazywały, jak bardzo zmieniłam się w przeciągu tych kilkunastu lat. Na widok moich mebli, łóżka i przypiętego plakatu Linkin Park na tablicy korkowej poczułam, że brakowało mi tego. Chwili spokoju i wytchnienia w moim domu rodzinnym. Może było to tylko mieszkanie z kilkoma niedużymi pokojami, kuchnią, łazienką i niewielkim przedpokojem to tego mi było trzeba.
Zostawiłam bibeloty na podłodze i podreptałam do znajdującego się obok pomieszczenia, w którym moja rodzicielka przygotowywała kolację.

*

Weszłam do pokoju rodziców, gdzie Wiktoria siedziała na podłodze i oglądała bajki, tata w fotelu czytał gazetę, zaś mama zajmowała miejsce na sofie i zszywała małej dziurę w bluzce. Ciemnowłosa kobieta po czterdziestce uśmiechnęła się do mnie ciepło i poklepała miejsce obok siebie. Podeszłam bliżej i zrobiłam to, co mi kazała.
- Jak się czujesz? - zapytała z troską w głosie.
- Dobrze. Cieszę się, że znowu tu jestem. To tylko kilka tygodni, a wydaje mi się, jakby minęły wieki - Wika oderwała się od oglądania i przybiegła do mnie. Usiadła między mną, a mamą i przysłuchiwała się naszej rozmowie.
- Szkoda, że zostajesz tylko na tydzień. Tak rzadko do nas dzwonisz, córciu - mama odłożyła swoje przybory na stolik, a zszytą bluzkę złożyła w kostkę i dała małej. - Idź ją schować do szafy.
Młoda niechętnie zwlokła się z miejsca, ale wykonała polecenie. Po chwili znowu przydreptała do nas.
- Przepraszam, postaram się odzywać częściej - przytuliłam 7-latkę do siebie.
- Czemu nie zostaniesz na dłużej? - tata postanowił włączyć się do rozmowy.
- Na zawsze! - wrzasnęła Wiktoria.
- Chciałabym, ale nie mogę. Mam tam pracę, znajomych - zaczęłam tłumaczyć.
- Tutaj też przyjaciół, a jesteś zdolna, inteligentna i wykształcona więc praca to nie problem - ojciec za wszelką cenę chciał mi pokazać, że w Polsce wcale nie jest źle, jakby się mogło wydawać.
- Może masz inny powód, o którym nie chcesz powiedzieć? - mama od razu się zaczęła domyślać, o co chodzi tak naprawdę.
Z Marco chcieliśmy się na razie ukrywać, żeby mieć trochę prywatności. Wiedzieli o nas tylko Mario i Ala. Z drugiej strony nie chciałam okłamywać mojej rodziny. Rodzice patrzyli na mnie i poczułam się, że się rumienię. W końcu nie mieli nawet pojęcia, kim on jest, nigdy im o nim nie opowiadałam. Wspominałam może parę razy i to tyle. Poczułam, że się rumienię. Byłam już dorosła, ale rozmawianie o moich ukochanych z rodzicami było dla mnie niezręczne.
- Tak, poznałam kogoś – wydusiłam z siebie w końcu. – Ma na imię Marco.
Wszyscy wytrzeszczyli oczy i patrzyli na mnie z niedowierzaniem. Byli zaskoczeni, nie sądzili przecież, że po tym, jak ledwo co rozeszłam się z Maćkiem znowu się z kimś zwiążę. Zaczęłam opowiadać im wszystko od początku – jak na siebie wpadliśmy, potem spotkanie u Lewego, a także całą resztę. Pominęłam oczywiście to, co zdarzyło się w Manchesterze. To pozostanie tylko między mną, Marco i Mario.
- Jejku – powiedziała Wika. – A zostanę ciocią?
- Raczej jeszcze nie teraz – zaśmiałam się.
- W takim razie, mam nadzieję, że poznam tego młodzieńca – rzekł tata.
- Właśnie – poparła go mama. – Może kiedyś uda wam się jakoś przyjechać do Warszawy?
- Albo może wy przyjedziecie kiedyś do Dortmundu?
Rodzice spojrzeli po sobie.
- To nie taki zły pomysł.
- Ja uważam, że to bardzo dobry pomysł – podeszłam do taty i ucałowałam go w policzek.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 18:27. Pośpiesznie pobiegłam do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Nacisnęłam dwa razy na ikonkę Skype’a. Odczekałam kilka sekund i zadzwonił. Znów zobaczyłam jego uśmiechniętą twarz, na której widok moje serce fikało koziołki.
- Dzień dobry – przywitał się. – Co u ciebie, piękna?
- Dobrze – odpowiedziałam. – Jak na zgrupowaniu?
- Codziennie ostro trenujemy. W sumie nic się nie zmienia, niezależenie od tego, czy to Dortmund czy reprezentacja. Może poza tym, że tutaj jestem z innymi zawodnikami – przeczesał ręką swoje blond włosy. – Kto tam jest?
Odwróciłam się za siebie i zobaczyłam Wiktorię, która nieśmiało podeszła bliżej. Nawet nie zorientowałam się, kiedy weszła do pokoju. Wzięłam ją do siebie na kolana i mocno przytuliłam.
- To jest moja siostra, Wika – przedstawiłam mu małą. – Wikuś, to jest Marco. Pomachasz do niego?
Dziewczynka dość niepewnie wykonała gest ręką w stronę Reusa.
- Miło mi cię poznać, Wika – niespodziewanie obok niego pojawił się Goetze. – A to jest Mario.
- Cześć, Kaja. A ta rozkoszna dziewczynka to kto? – zapytał.
- Moja siostra – odpowiedziałam głaszcząc ją po włosach.
- Myślałam, że dziecko adopotwaliście – zażartował. – Reus, błagam, nie bij mnie już.
- To lepiej się nie odzywaj – syknął do niego. – Wika, jesteś tak samo ładna, jak twoja siostra, wiesz?
- Wiem – odparła dumna z siebie. Chłopaki się zaśmiali.
- Skromna – skomentował Goetze.
- Wika, chyba cię mama wołała – powiedziałam do dziewczynki. Zeszła z moich kolan i opuściła pokój. – Tak naprawdę to jej nie wołała.
- Ty niedobra – Marco pokiwał na mnie palcem. – Goetze, ciebie też mama wołała.
- Wystarczyłoby powiedzieć, żebym wyszedł – odpakował batonika i zaczął go jeść, wydając przy tym denerwujące dźwięki.
- Wyjdź.
Goetze westchnął i zostawił nas samych.
- My to zawsze mamy pecha i nie możemy porozmawiać – stwierdziłam.
- Ja bym wolał, żebyś tutaj była – rzekł ze smutkiem.
- Zobaczymy się za kilka dni. Zamkniemy się u ciebie w mieszkaniu i już nikt nam nie będzie przeszkadzać – uśmiechnęłam się do niego wymownie.
- Chciałbym cię móc teraz przytulić do siebie – chłopak westchnął.
- Uwierz mi, o niczym innym nie marzę w tej chwii, jak być tam z tobą. – poczułam, że w końcu muszę się przełamać. – Jest jedna sprawa. Moi rodzice o nas wiedzą.
- Oh – wydał z siebie tylko. – Zaskoczyłaś mnie.
- Wiem, że mieliśmy zostać incognito, ale zaczęli dociekać i nie chciałam ich okłamywać.
- Rozumiem, to nawet lepiej – odparł. – Nie jestem zły.
- Cieszę się – odetchnęłam z ulgą.
Jeszcze długo rozmawialiśmy, Mario potem do nas dołączył i w sumie spędziliśmy godzinę na rozmawianiu i wybuchaniu co chwilę śmiechem.
Miłość zaczyna się wtedy, kiedy szczęście drugiej osoby jest ważniejsze od naszego własnego. Chcemy dla niej jak najlepiej i nie oczekujemy niczego w zamian. Potrafimy się cieszyć z najdrobniejszej rzeczy, z każdego gestu – przytulenia lub pocałunku. Pragniemy być przy tej osobie 24 godziny na dobę. Zasypiać i budzić się przy niej.
Marco był dla mnie właśnie taką osobą i nie potrafiłam ani nawet nie chciałam tego zmienić.
______________________________________
OGŁOSZENIE!
No więc pogubiłam się trochę w tym, kogo mam informować, więc pod tym rozdziałem, każdy kto chce być informowany niech zostawi jakiś kontakt – swojego bloga lub twittera albo możecie napisać do mnie na tt - @xsleezesister. 
Komentować bloga może każdy, nawet jeśli nie macie konta na blogspocie.
Co do rozdziału to miejscami jest przesłodzony, a końcówka mi wyszła dziwna, ale no cóż. Jutro mecz z RPA. Nanana. Ciekawie. :3
Nie wiem, kiedy następny rozdział, ale chyba w sobotę albo w niedzielę. :)

8 komentarzy:

  1. OMOMOMOM *_________________*
    Cudowny rozdział ;3
    Wcale nie za słosdki :P
    Trochę słodkości jescze niekomu nie zaszkodziło ;>
    Już się nie mogę doczekać następnego ^.^

    Mój tt: @szesnastka_bicz

    OdpowiedzUsuń
  2. ohohohoh<33
    Cudowny! i wcale nie jest taki słodki! czytałam gorsze gdzie od słodyczy chce sie już rzygać;P Ten jest na prawdę dobry;)
    już czekam na następny;)
    informuj mnie na tt @meeeetka
    be-by-my-forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. czy ja już mówiłam, że Mario rozwala mnie w każdym rozdziale swoim stylem bycia? :D ♥
    Dobrze, że Kaja powiedziała swoim rodzicom o Marco, mam nadzieję, że jej rodzice od razu zaakceptują Reusa ;)
    Pozdrawiam ;)
    Ps. Oczywiście chce być informowana dalej, najlepiej poprzez TT : maus_32 ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. genialnyyyyyy! *_*

    Informuj na tt @Paula_1005

    OdpowiedzUsuń
  5. słodycz rozdziału jest idealna : ) dobrze, że Kaja jasno postawiła sprawę i powiedziała o Marco rodzicom :D Nie mogę doczekać się następnego : )

    tt: FunnnyP

    OdpowiedzUsuń
  6. A tam dziwna końcówka! Wcale nie! Powtórzę po raz kolejny, że Mario i Reus skradli mi serce w twoim opowiadaniu i bardzo bardzo ich lubię! Kiedy tylko się pojawiają od razu się śmieję. Słodki rozdział. :D

    No i informuj mnie! metrydwa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na kolejny, już ostatni przed epilogiem rozdział na metrydwa.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdzial absolutnie cudowny *.* jest troche slodki, ale po tych ciezkich przejsciach, jakie zafundowalas Kai i Marco zasluzyli sobie na troche slodyczy :)
    Kocham Götzeus, naprawde. Ich kontakty, poczucie humoru - no po prostu cudo. Mam mega banana na twarzy zawsze, gdy sie pojawiaja razem :)
    I w ogole Ty masz swietne poczucie humoru - 'nie widze swiata poza Toba' 'mam sie przesunac?' xD albo 'Götze, Ciebie tez mama wola' - super ;D
    A koncowka wlasnie nie jest dziwna, tylko bardzo dobra. Slowo w slowo podalas moja definicje milosci, ktorej mam nadzieje, kiedys sie doczekam :3
    No i oczywiscie chce byc informowana na Twitterze - @missautonomy

    OdpowiedzUsuń