Pomimo jednego przykrego incydentu to pobyt Alki w Dortmundzie się
udał. Spędziłyśmy go na zakupach, plotkach i oglądaniu łzawych komedii
romantycznych na dvd. We wtorek musiałam pożegnać się z Marco, który ze swoją
kadrą poleciał do Dublina, gdzie w piątek zagrają mecz Irlandią. Ja w tym
czasie będę w Polsce, by dopingować biało-czerwonych, którzy zagrają mecz
towarzyski z RPA, a parę dni później zmierzą się w walce o 3 punkty z Anglią.
Nasza reprezentacja była w rozsypce, bo mieliśmy kilku kontuzjowanych zawodników,
a w tym, niestety, naszego kapitana. Kadra Niemiec nie prezentowała się lepiej,
bo na zgrupowanie nie polecieli Mats, Ilkay Gundogan oraz bliźniacy - Sven i
Lars.
- Nie wiem, jak zniosę ten tydzień bez ciebie - widząc twarz Marco w ekranie komputera trochę rozweseliłam.
- Może poznasz tam jakąś ładniejszą ode mnie i sobie tutaj przywieziesz - rzekłam, udając powagę, ale miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, bo za blondynem siedział Mario i robił głupie miny.
- Nie ma ładniejszej od ciebie - Goetze wydobył z siebie charakterystyczne "aww", za co został spiorunowany wzrokiem. - Ty też mnie tam w Polsce nie zdradzaj.
- Postaram się być grzeczna - obiecałam. Czułam się jak harcerz składający przysięgę przy wstępowaniu do harcerstwa.
- Dobra, Kaja, wszyscy wiemy, jakie z ciebie zło wcielone - Goetze oberwał poduszką. - A co, może nie mam racji?
- Mario, wyjdź - Reus stanowczym ruchem ręki wskazał w jakiejś miejsce, jak się domyśliłam, na drzwi.
Chłopak zrobił smutną minę, po czym zniknął i mogliśmy w końcu spokojnie porozmawiać.
- Ja z tą dziewczyną mówiłam poważnie - pogroziłam mu palcem.
- Kaja, nie widzę świata poza tobą.
- Mam się przesunąć?
Popatrzył na mnie jak na kretynkę, ale po chwili się roześmiał.
- Tęsknie za tobą. Co ja tu będę robić przez tydzień bez Ciebie? - blondyn westchnął.
- Ja za tobą też. Nawet nie zdążyliśmy się sobą nacieszyć, a ty już wyjechałeś - schowałam twarz w dłoniach. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nasze życie zapewne tak będzie wyglądać.
- Kaja, kocham cię, bez względu na wszystko. Jak na miesiąc znajomości to i tak przeżyliśmy sporo i pewnie czeka nas jeszcze dużo. Nie możemy się poddać na starcie - uśmiechnął się lekko. - Kocham cię, kocham cię, kocham cię. Mogę to powtarzać do znudzenia. Dla ciebie nauczę się to po polsku wymawiać, a jak będziesz chciała to nawet i po rusku.
- Proszę, tylko nie po rusku! - zachichotałam - Jak wrócisz, to zaczniemy twoją lekcję języka polskiego. W końcu nie może się ona zakończyć tylko po jednym nieudanym występie disco-polowym.
- Nie przypominaj mi, jak potem Robert mi tłumaczył o czym śpiewałem to się załamałem - pokręcił głową.
- Nie chciałbyś, żebym dla ciebie tańczyła?
- Chciałby, oj chciałby ! - usłyszałam niespodziewanie głos Mario. - Czekajcie, nawet znam jeszcze jedną piosenkę, co mnie Kuba nauczył. Bo ja tanić chce, mohe naucysz mni, jak tani się!
- Kaja, kocham cię, ale muszę iść zabić Mario. Nie gniewasz się? - uśmiechnął się tak, jak tylko on potrafi. Zmiękło mi serce i się zgodziłam. - Zadzwonię jutro.
Rozmowa zakończona.
- Nie wiem, jak zniosę ten tydzień bez ciebie - widząc twarz Marco w ekranie komputera trochę rozweseliłam.
- Może poznasz tam jakąś ładniejszą ode mnie i sobie tutaj przywieziesz - rzekłam, udając powagę, ale miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, bo za blondynem siedział Mario i robił głupie miny.
- Nie ma ładniejszej od ciebie - Goetze wydobył z siebie charakterystyczne "aww", za co został spiorunowany wzrokiem. - Ty też mnie tam w Polsce nie zdradzaj.
- Postaram się być grzeczna - obiecałam. Czułam się jak harcerz składający przysięgę przy wstępowaniu do harcerstwa.
- Dobra, Kaja, wszyscy wiemy, jakie z ciebie zło wcielone - Goetze oberwał poduszką. - A co, może nie mam racji?
- Mario, wyjdź - Reus stanowczym ruchem ręki wskazał w jakiejś miejsce, jak się domyśliłam, na drzwi.
Chłopak zrobił smutną minę, po czym zniknął i mogliśmy w końcu spokojnie porozmawiać.
- Ja z tą dziewczyną mówiłam poważnie - pogroziłam mu palcem.
- Kaja, nie widzę świata poza tobą.
- Mam się przesunąć?
Popatrzył na mnie jak na kretynkę, ale po chwili się roześmiał.
- Tęsknie za tobą. Co ja tu będę robić przez tydzień bez Ciebie? - blondyn westchnął.
- Ja za tobą też. Nawet nie zdążyliśmy się sobą nacieszyć, a ty już wyjechałeś - schowałam twarz w dłoniach. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nasze życie zapewne tak będzie wyglądać.
- Kaja, kocham cię, bez względu na wszystko. Jak na miesiąc znajomości to i tak przeżyliśmy sporo i pewnie czeka nas jeszcze dużo. Nie możemy się poddać na starcie - uśmiechnął się lekko. - Kocham cię, kocham cię, kocham cię. Mogę to powtarzać do znudzenia. Dla ciebie nauczę się to po polsku wymawiać, a jak będziesz chciała to nawet i po rusku.
- Proszę, tylko nie po rusku! - zachichotałam - Jak wrócisz, to zaczniemy twoją lekcję języka polskiego. W końcu nie może się ona zakończyć tylko po jednym nieudanym występie disco-polowym.
- Nie przypominaj mi, jak potem Robert mi tłumaczył o czym śpiewałem to się załamałem - pokręcił głową.
- Nie chciałbyś, żebym dla ciebie tańczyła?
- Chciałby, oj chciałby ! - usłyszałam niespodziewanie głos Mario. - Czekajcie, nawet znam jeszcze jedną piosenkę, co mnie Kuba nauczył. Bo ja tanić chce, mohe naucysz mni, jak tani się!
- Kaja, kocham cię, ale muszę iść zabić Mario. Nie gniewasz się? - uśmiechnął się tak, jak tylko on potrafi. Zmiękło mi serce i się zgodziłam. - Zadzwonię jutro.
Rozmowa zakończona.
*
W
czwartek po południu wraz z Alką siedziałyśmy w samolocie do Warszawy. Czułam
się dziwnie, bowiem nie byłam w Polsce zaledwie miesiąc, a czułam się, jakby
minął rok. Znowu przyjdzie mi zobaczyć moją rodzinę i znajomych. W końcu mogłam
porzucić język niemiecki na więcej niż kilka godzin dziennie. Stresowałam się
trochę, bo nie wiedziałam, jak się zachować. Odkąd wyjechałam to do rodziców
odzywałam się raz na 3-4 dni, co było z mojej strony niewłaściwe. Mieszkałam z
nimi pod jednym dachem 21 lat i nagle o nich zapomniałam. Tak to wyglądało,
lecz wcale tak nie było. W Dortmundzie tyle się działo: spotykałam się z kimś,
chodziłam po mieście lub na treningi chłopaków, w weekendy, gdy grali na
wyjeździe to pracowałam. Wszyscy byli zadowoleni z moich zdjęć, chociaż nigdy
nie o takim czymś marzyłam. Póki co musiałam się zadowolić tym. Zaproponowano
mi, żebym została także fotografem na meczach, które są rozgrywane na Signal
Iduna Park, jednakże nie podjęłam jeszcze decyzji.
Po ponad godzinie dotarłyśmy na warszawskie Okęcie
Parę tygodni temu, kiedy stałam tutaj nawet nie zdawałam sobie sprawy, ile
rzeczy mnie spotka w Niemczech i to już od pierwszego dnia. W końcu znajomość z
moim obecnym chłopakiem rozpoczęłam od kłótni o miejsce w kolejce w markecie.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i zamyślona nie usłyszałam nawet, że Alicja coś
do mnie mówi.
- Ziemia do Kai! - zaczęła mi machać ręką przed
twarzą. - Rozumiem, że masz przyjaciół na Marsie, ale ląduj.
- Wybacz - wyszłyśmy z lotniska i poszłyśmy na
parking, gdzie miał czekać mój tata. - Co mówiłaś?
- Rozmawiałaś z Marco? - zobaczyłyśmy znajomą
sylwetkę i podążyłyśmy ku niej.
- Tak, wczoraj - ucałowałam mojego rodzica w
policzek. - Jak dobrze cię widzieć.
- Ciebie też, księżniczko - pomimo iż miałam 21 lat
to on ciągle się tak do mnie zwracał lub zdrabniał moje imię.
Spakowałyśmy walizki i wsiadłyśmy do samochodu.
*
-
Kajka! - krzyknęła mała osóbka tuląc się do moich nóg. - Nareszcie jesteś.
- Ale urosłaś, kruszyno - pogłaskałam ją po jej
blond włosach.
- Popatrz, co dla ciebie mam - wyjęła zza pleców
kartkę.
- Dziękuję, myszko - wzięłam ją na ręce i
pocałowałam w policzek, po czym postawiłam ją z powrotem na podłodze.
Nasze mieszkanie w Warszawie nigdy nie należało do
największych, ale teraz wydawało mi się jeszcze mniejsze. Wzięłam swoje rzeczy
i poszłam do pokoju, który kiedyś był mój. Niebieskie ściany, a na nich wisiały
ramki ze zdjęciami, które pokazywały, jak bardzo zmieniłam się w przeciągu tych
kilkunastu lat. Na widok moich mebli, łóżka i przypiętego plakatu Linkin Park
na tablicy korkowej poczułam, że brakowało mi tego. Chwili spokoju i
wytchnienia w moim domu rodzinnym. Może było to tylko mieszkanie z kilkoma
niedużymi pokojami, kuchnią, łazienką i niewielkim przedpokojem to tego mi było
trzeba.
Zostawiłam bibeloty na podłodze i podreptałam do
znajdującego się obok pomieszczenia, w którym moja rodzicielka przygotowywała
kolację.
*
Weszłam
do pokoju rodziców, gdzie Wiktoria siedziała na podłodze i oglądała bajki, tata
w fotelu czytał gazetę, zaś mama zajmowała miejsce na sofie i zszywała małej
dziurę w bluzce. Ciemnowłosa kobieta po czterdziestce uśmiechnęła się do mnie
ciepło i poklepała miejsce obok siebie. Podeszłam bliżej i zrobiłam to, co mi
kazała.
- Jak się czujesz? - zapytała z troską w głosie.
- Dobrze. Cieszę się, że znowu tu jestem. To tylko
kilka tygodni, a wydaje mi się, jakby minęły wieki - Wika oderwała się od
oglądania i przybiegła do mnie. Usiadła między mną, a mamą i przysłuchiwała się
naszej rozmowie.
- Szkoda, że zostajesz tylko na tydzień. Tak rzadko
do nas dzwonisz, córciu - mama odłożyła swoje przybory na stolik, a zszytą
bluzkę złożyła w kostkę i dała małej. - Idź ją schować do szafy.
Młoda niechętnie zwlokła się z miejsca, ale
wykonała polecenie. Po chwili znowu przydreptała do nas.
- Przepraszam, postaram się odzywać częściej -
przytuliłam 7-latkę do siebie.
- Czemu nie zostaniesz na dłużej? - tata postanowił
włączyć się do rozmowy.
- Na zawsze! - wrzasnęła Wiktoria.
- Chciałabym, ale nie mogę. Mam tam pracę,
znajomych - zaczęłam tłumaczyć.
- Tutaj też przyjaciół, a jesteś zdolna,
inteligentna i wykształcona więc praca to nie problem - ojciec za wszelką cenę
chciał mi pokazać, że w Polsce wcale nie jest źle, jakby się mogło wydawać.
- Może masz inny powód, o którym nie chcesz
powiedzieć? - mama od razu się zaczęła domyślać, o co chodzi tak naprawdę.
Z
Marco chcieliśmy się na razie ukrywać, żeby mieć trochę prywatności. Wiedzieli
o nas tylko Mario i Ala. Z drugiej strony nie chciałam okłamywać mojej rodziny.
Rodzice patrzyli na mnie i poczułam się, że się rumienię. W końcu nie mieli
nawet pojęcia, kim on jest, nigdy im o nim nie opowiadałam. Wspominałam może
parę razy i to tyle. Poczułam, że się rumienię. Byłam już dorosła, ale
rozmawianie o moich ukochanych z rodzicami było dla mnie niezręczne.
- Tak, poznałam kogoś – wydusiłam z siebie w końcu. – Ma na imię Marco.
- Tak, poznałam kogoś – wydusiłam z siebie w końcu. – Ma na imię Marco.
Wszyscy wytrzeszczyli oczy
i patrzyli na mnie z niedowierzaniem. Byli zaskoczeni, nie sądzili przecież, że
po tym, jak ledwo co rozeszłam się z Maćkiem znowu się z kimś zwiążę. Zaczęłam
opowiadać im wszystko od początku – jak na siebie wpadliśmy, potem spotkanie u
Lewego, a także całą resztę. Pominęłam oczywiście to, co zdarzyło się w
Manchesterze. To pozostanie tylko między mną, Marco i Mario.
- Jejku – powiedziała Wika.
– A zostanę ciocią?
- Raczej jeszcze nie teraz
– zaśmiałam się.
- W takim razie, mam
nadzieję, że poznam tego młodzieńca – rzekł tata.
- Właśnie – poparła go
mama. – Może kiedyś uda wam się jakoś przyjechać do Warszawy?
- Albo może wy przyjedziecie kiedyś do Dortmundu?
Rodzice spojrzeli po sobie.
- Albo może wy przyjedziecie kiedyś do Dortmundu?
Rodzice spojrzeli po sobie.
- To nie taki zły pomysł.
- Ja uważam, że to bardzo
dobry pomysł – podeszłam do taty i ucałowałam go w policzek.
Spojrzałam na zegarek,
który wskazywał godzinę 18:27. Pośpiesznie pobiegłam do swojego pokoju i
włączyłam laptopa. Nacisnęłam dwa razy na ikonkę Skype’a. Odczekałam kilka
sekund i zadzwonił. Znów zobaczyłam jego uśmiechniętą twarz, na której widok
moje serce fikało koziołki.
- Dzień dobry – przywitał się.
– Co u ciebie, piękna?
- Dobrze – odpowiedziałam. – Jak na zgrupowaniu?
- Codziennie ostro trenujemy. W sumie nic się nie zmienia, niezależenie od tego, czy to Dortmund czy reprezentacja. Może poza tym, że tutaj jestem z innymi zawodnikami – przeczesał ręką swoje blond włosy. – Kto tam jest?
Odwróciłam się za siebie i zobaczyłam Wiktorię, która nieśmiało podeszła bliżej. Nawet nie zorientowałam się, kiedy weszła do pokoju. Wzięłam ją do siebie na kolana i mocno przytuliłam.
- To jest moja siostra, Wika – przedstawiłam mu małą. – Wikuś, to jest Marco. Pomachasz do niego?
Dziewczynka dość niepewnie wykonała gest ręką w stronę Reusa.
- Dobrze – odpowiedziałam. – Jak na zgrupowaniu?
- Codziennie ostro trenujemy. W sumie nic się nie zmienia, niezależenie od tego, czy to Dortmund czy reprezentacja. Może poza tym, że tutaj jestem z innymi zawodnikami – przeczesał ręką swoje blond włosy. – Kto tam jest?
Odwróciłam się za siebie i zobaczyłam Wiktorię, która nieśmiało podeszła bliżej. Nawet nie zorientowałam się, kiedy weszła do pokoju. Wzięłam ją do siebie na kolana i mocno przytuliłam.
- To jest moja siostra, Wika – przedstawiłam mu małą. – Wikuś, to jest Marco. Pomachasz do niego?
Dziewczynka dość niepewnie wykonała gest ręką w stronę Reusa.
- Miło mi cię poznać, Wika
– niespodziewanie obok niego pojawił się Goetze. – A to jest Mario.
- Cześć, Kaja. A ta rozkoszna dziewczynka to kto? – zapytał.
- Cześć, Kaja. A ta rozkoszna dziewczynka to kto? – zapytał.
- Moja siostra –
odpowiedziałam głaszcząc ją po włosach.
- Myślałam, że dziecko adopotwaliście – zażartował. – Reus, błagam, nie bij mnie już.
- Myślałam, że dziecko adopotwaliście – zażartował. – Reus, błagam, nie bij mnie już.
- To lepiej się nie
odzywaj – syknął do niego. – Wika, jesteś tak samo ładna, jak twoja siostra,
wiesz?
- Wiem – odparła dumna z siebie. Chłopaki się zaśmiali.
- Wiem – odparła dumna z siebie. Chłopaki się zaśmiali.
- Skromna – skomentował Goetze.
- Wika, chyba cię mama
wołała – powiedziałam do dziewczynki. Zeszła z moich kolan i opuściła pokój. –
Tak naprawdę to jej nie wołała.
- Ty niedobra – Marco pokiwał
na mnie palcem. – Goetze, ciebie też mama wołała.
- Wystarczyłoby
powiedzieć, żebym wyszedł – odpakował batonika i zaczął go jeść, wydając przy
tym denerwujące dźwięki.
- Wyjdź.
Goetze westchnął i
zostawił nas samych.
- My to zawsze mamy pecha
i nie możemy porozmawiać – stwierdziłam.
- Ja bym wolał, żebyś tutaj była – rzekł ze smutkiem.
- Ja bym wolał, żebyś tutaj była – rzekł ze smutkiem.
- Zobaczymy się za kilka
dni. Zamkniemy się u ciebie w mieszkaniu i już nikt nam nie będzie przeszkadzać
– uśmiechnęłam się do niego wymownie.
- Chciałbym cię móc teraz
przytulić do siebie – chłopak westchnął.
- Uwierz mi, o niczym
innym nie marzę w tej chwii, jak być tam z tobą. – poczułam, że w końcu muszę
się przełamać. – Jest jedna sprawa. Moi rodzice o nas wiedzą.
- Oh – wydał z siebie
tylko. – Zaskoczyłaś mnie.
- Wiem, że mieliśmy zostać
incognito, ale zaczęli dociekać i nie chciałam ich okłamywać.
- Rozumiem, to nawet
lepiej – odparł. – Nie jestem zły.
- Cieszę się – odetchnęłam
z ulgą.
Jeszcze długo rozmawialiśmy,
Mario potem do nas dołączył i w sumie spędziliśmy godzinę na rozmawianiu i
wybuchaniu co chwilę śmiechem.
Miłość zaczyna się wtedy,
kiedy szczęście drugiej osoby jest ważniejsze od naszego własnego. Chcemy dla
niej jak najlepiej i nie oczekujemy niczego w zamian. Potrafimy się cieszyć z
najdrobniejszej rzeczy, z każdego gestu – przytulenia lub pocałunku. Pragniemy
być przy tej osobie 24 godziny na dobę. Zasypiać i budzić się przy niej.
Marco
był dla mnie właśnie taką osobą i nie potrafiłam ani nawet nie chciałam tego
zmienić.
______________________________________
______________________________________
OGŁOSZENIE!
No więc pogubiłam się
trochę w tym, kogo mam informować, więc pod tym rozdziałem, każdy kto chce być
informowany niech zostawi jakiś kontakt – swojego bloga lub twittera albo możecie napisać do mnie na tt - @xsleezesister.
Komentować bloga może każdy, nawet jeśli nie macie konta na blogspocie.
Komentować bloga może każdy, nawet jeśli nie macie konta na blogspocie.
Co do rozdziału to
miejscami jest przesłodzony, a końcówka mi wyszła dziwna, ale no cóż. Jutro
mecz z RPA. Nanana. Ciekawie. :3
Nie wiem, kiedy następny rozdział, ale chyba w sobotę albo w niedzielę. :)
OMOMOMOM *_________________*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ;3
Wcale nie za słosdki :P
Trochę słodkości jescze niekomu nie zaszkodziło ;>
Już się nie mogę doczekać następnego ^.^
Mój tt: @szesnastka_bicz
ohohohoh<33
OdpowiedzUsuńCudowny! i wcale nie jest taki słodki! czytałam gorsze gdzie od słodyczy chce sie już rzygać;P Ten jest na prawdę dobry;)
już czekam na następny;)
informuj mnie na tt @meeeetka
be-by-my-forever.blogspot.com
czy ja już mówiłam, że Mario rozwala mnie w każdym rozdziale swoim stylem bycia? :D ♥
OdpowiedzUsuńDobrze, że Kaja powiedziała swoim rodzicom o Marco, mam nadzieję, że jej rodzice od razu zaakceptują Reusa ;)
Pozdrawiam ;)
Ps. Oczywiście chce być informowana dalej, najlepiej poprzez TT : maus_32 ;)
genialnyyyyyy! *_*
OdpowiedzUsuńInformuj na tt @Paula_1005
słodycz rozdziału jest idealna : ) dobrze, że Kaja jasno postawiła sprawę i powiedziała o Marco rodzicom :D Nie mogę doczekać się następnego : )
OdpowiedzUsuńtt: FunnnyP
A tam dziwna końcówka! Wcale nie! Powtórzę po raz kolejny, że Mario i Reus skradli mi serce w twoim opowiadaniu i bardzo bardzo ich lubię! Kiedy tylko się pojawiają od razu się śmieję. Słodki rozdział. :D
OdpowiedzUsuńNo i informuj mnie! metrydwa.blogspot.com
Zapraszam na kolejny, już ostatni przed epilogiem rozdział na metrydwa.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńRozdzial absolutnie cudowny *.* jest troche slodki, ale po tych ciezkich przejsciach, jakie zafundowalas Kai i Marco zasluzyli sobie na troche slodyczy :)
OdpowiedzUsuńKocham Götzeus, naprawde. Ich kontakty, poczucie humoru - no po prostu cudo. Mam mega banana na twarzy zawsze, gdy sie pojawiaja razem :)
I w ogole Ty masz swietne poczucie humoru - 'nie widze swiata poza Toba' 'mam sie przesunac?' xD albo 'Götze, Ciebie tez mama wola' - super ;D
A koncowka wlasnie nie jest dziwna, tylko bardzo dobra. Slowo w slowo podalas moja definicje milosci, ktorej mam nadzieje, kiedys sie doczekam :3
No i oczywiscie chce byc informowana na Twitterze - @missautonomy