poniedziałek, 8 października 2012

Rozdział 15.

Po zremisowanym meczu z Hannoverem przyszedł czas na kolejne mecze eliminacyjne do Mistrzostw Świata. W czwartek miałam zamiar lecieć do Polski, póki co miałam mieszkanie tylko dla siebie, bo Lewy już poleciał do naszej ojczyzny na zgrupowanie. 
Kiedy już żyłam sobie myślą, że będę mieć parę dni spokoju, okazało się, jak bardzo się myliłam. 
Późne poniedziałkowe popołudnie. Siedziałam na kanapie zmieniając kanały, szukając czegoś wartego obejrzenia, gdy nagle rozległ się charakterystyczny dźwięk zwiastujący przybycie gościa. Niechętnie podniosłam się z miejsca i powlokłam się do drzwi.
- Guten Morgen, Kaja! - zakrzyknęła dziewczyna i ucałowała mnie w policzek.
- O matko, Alka! - uradowana wzięłam od dziewczyny walizkę - Co cię tutaj sprowadza?
- Ah, wiesz jak kocham podróżować, a nie miałam okazji odwiedzić jeszcze Niemiec - wytłumaczyła. 
Alicja lub jak zwykłam ją nazywać Alka lub Ruda była moją przyjaciółką z czasów gimnazjalnych, chociaż przeżyłyśmy wiele wzlotów i upadków w naszej znajomości to nasze kontakty wciąż były bardzo dobre. Prawdą było, że uwielbiała wyjeżdżać. Znała dobrze angielski, niemiecki, a także hiszpański więc nie miała problemów, żeby w końcu przyjechać do zachodnich sąsiadów Polski.
Dziewczyna jak zwykle promieniała. Jej włosy lisiego koloru opadały na ramiona i okalały jej okrągłą twarz, która była pełna piegów, jednakże dodawało jej to urody. W efekcie Alka była znana z tego, że faceci do niej gnali, a ona, jak to miała w zwyczaju, spławiała ich już po pierwszej randce lub do takowej nawet nie dochodziło. Była prawdziwą łamaczką serc, lecz gdy ktoś jej się spodobał to nie odpuszczała, dopóki nie udało jej się usidlić swojej zdobyczy.
- Dobrze się składa, bo Robert pojechał do Polski, Ania znowu na zawodach więc będziemy mieć trochę czasu dla siebie - usiadłyśmy razem w salonie i zajęłyśmy się pogaduchami. - Jestem w Dortmundzie nieco ponad miesiąc, a wydaje mi się, jakbym cię wieki nie widziała.
- W Warszawie jest nam bez ciebie tak nudno. Niby widuję się z Sarą i paroma innymi osobami, ale to nie jest to samo - rzekła ze smutkiem.
- Powinnam cię zatłuc za to, że dałaś Maćkowi adres Lewego - odparłam. 
- Z tego co wiem, to sama do niego pisałaś, że za nim tęsknisz, a teraz masz do mnie pretensje? - nie kryła swojego oburzenia.
- Przepraszam, to nie tak miało zabrzmieć - powiedziałam ze skruchą. - Chodziło mi o to, że byłam po prostu zaskoczona, a nie skończyło się to wszystko zbyt dobrze.
- Maciek do mnie dzwonił i wiem o wszystkim - Ruda zaczęła rozglądać się po mieszkaniu. - Czyli mam rozumieć, że po tych wszystkich podchodach i zalotach jesteś w końcu z Marco?
Przez jej twarz przemknął cwaniacki uśmieszek. Odkąd tylko tutaj przyjechałam i poznałam blondyna bardzo dużo o nim opowiadałam, a Alka od początku uważała, że między nami się coś kroi, lecz nie ukrywała, że sama, gdyby miała ku temu okazję flirtowała z nim. 
- Nie - odpowiedziałam. Wytrzeszczyła oczy w zdumieniu i czekała na ciąg dalszy. - Dopiero co rozstałam się z Maćkiem, nie chcę się w nic nowego pakować póki co.
W tej chwili po raz kolejny rozległ się dzwonek. Podreptałam ku drzwiom i nacisnęłam klamkę, a do mieszkania wparowali Mario i Marco krzycząc, tańcząc i śpiewając. 
- O, Kaja, masz gościa - jak zwykle spostrzegawczy Mario w porę się opamiętał. Alka wstała i podeszła bliżej nas. - Jak ci na imię, ruda dziewojo?
Przy Goetze trudno było mi się opamiętać, żeby nie wybuchnąć śmiechem, on zawsze musiał powiedzieć coś, co wprawiało mnie w lepszy humor. Ala nieprzygotowana na takie powitanie trochę się zmieszała, bowiem wszyscy mężczyźni na jej widok oniemieli z zachwytu i nie mogli wydusić z siebie ani jednego słowa. 
- Alicja - odpowiedziała w końcu. - A wy jesteście...?
- Ja być Marco i przylecieć z Mars, ale nie zrobić ci nic złego - Reus zaczął udawać przybysza z innej planety, co by się w sumie zgadzało. - A to być mój przyjaciel Mario.
Usiadłam na kanapie i zakryłam się poduszką, żeby nie widzieli, jak się śmieję. 
- Miło poznać - Ruda uścisnęła ich ręce, po czym dołączyli do mnie i patrzyli się jak na wariatkę. - Już ci lepiej?
- Umh, tak - po czym znowu wybuchnęłam śmiechem. - Dobra, teraz już na serio.
- Kaja, opamiętaj się - powiedział Marco siadając obok mnie. - Skąd się znacie? - to pytanie skierował do Alicji, która przyglądała się chłopakowi z wyraźnym zainteresowaniem.
- Chodziłyśmy do jednej szkoły w Polsce. Znamy się już 7 lat i nie wiem, jak ze sobą wytrzymałyśmy - Ala posłała ciepły uśmiech w naszą stronę.
- Przyszliśmy, bo niedługo wylatujemy do Irlandii, a ty do Polski - wyjaśnił Mario. - Ale chyba jednak przeszkadzamy.
- Nie! - zaprzeczyła moja przyjaciółka. - Znajomi Kai to moi znajomi.
W mojej głowie zapaliła się lampka, która oznaczała, że muszę chronić chłopaków przed nią, bowiem wiedziałam, że włączył się jej tryb kokietki.
- W takim razie zostaniemy - Marco położył się na kanapie i położył głowę na moich kolanach.
- Nie za dobrze ci? - zapytałam z rozbawieniem.
Reus pokręcił przecząco głową i wszyscy się zaśmialiśmy.


*

Siedziałam z Mario w kuchni i przygotowywaliśmy kolację. Lodówka była niemalże pusta więc robiliśmy kanapki. Wzięłam szklanki nalałam do nich coli, podczas gdy zawodnik grający w Borussii z numerem 10 kroił ser żółty.
- Jak wam się układa z Marco tak w ogóle? - zapytał w pewnym momencie i omal butelka nie wypadła mi z rąk.
- Dobrze - odpowiedziałam. 
- Wiesz, po tym co było w Manchesterze, myślałem, że będziecie ze sobą. Do tego zerwałaś z Maćkiem i...
- Przepraszam, co ty powiedziałeś?! - chłopak przygryzł wargę. - Powiedział ci o tym? To miała być tajemnica!
- Nie. Nic mi nie powiedział. Poszedłem was szukać i zastałem was śpiących w łóżku. Swoją drogą wyglądaliście rozkosznie - zaśmiał się, ale mi wcale nie było do śmiechu. - Daj spokój, Kaja. Przede mną nic się nie ukryje.
- On wie o tym, że nas widziałeś? - przytaknął. Westchnęłam i przytuliłam się do Mario. - Kocham go.
- On cię też kocha. Więc dlaczego nie możecie być razem? - zadał pytanie, które sama teraz miałam w swojej łepetynie. 
- Doszłam do wniosku, że chcę, żeby nam wyszło, ale przez to, co się ostatnio wydarzyło po prostu boję się w cokolwiek angażować - wyznałam. 
- Kaja, Marco cię nie skrzywdzi. Znam go i gdyby to zrobił to oberwałby ode mnie.
Uśmiechnęłam się do chłopaka i wzięłam szklanki z napojem. Weszłam do salonu i zastałam Alkę masującą plecy Marco.
- Ekhm - chrząknęłam stojąc nad nimi. Odskoczyli od siebie i spojrzeli na nas. - My tu się urabiamy po łokcie, a wy widzę, że nie tracicie czasu.
- Nawet sobie nie zdajesz sprawy, jaki ona mi zrobiła świetny masaż - Marco wziął ode mnie szklanki i postawił na stoliku. 
- Masz rację, ale za to ty owszem i to doskonale - odpowiedziałam chłodno. Mario patrzył tylko na nas i nic nie mówił.


*

Myłam naczynia w kuchni, a Alicja siedziała na blacie i wycierała te już umyte. Milczałyśmy, chociaż moja przyjaciółka cały czas chciała mnie zachęcić do rozmowy, ale zbywałam ją ciągle jakimś "aha", "no", "tak". 
Gdy zobaczyłam ją z blondynem coś mnie zakuło. Nie mogłam się skupić na tym, co robiłam i nagle talerz wypadł mi z rąk. Roztrzaskał się w drobny mak, jak moje serce widząc Rudą i Marco.
- Co tu się dzieje? - chłopaki od razu przybiegli, gdy usłyszeli hałas.
- Kaja upuściła talerz - oznajmiła im Alka. Zeszła z blatu i stanęła koło Marco. - Gosposia to z niej marna.
Zacisnęłam ręce w pięści i miałam ochotę roztrzaskać kolejny talerz, lecz jedyne na co mnie było stać to wybiegnięcie z mieszkania.


*

Siedziałam skulona na schodach przed blokiem i płakałam. Sama najpierw odrzuciłam Marco, a kiedy już pojawiła się Ala, zrozumiałam, że nie mogę bez niego żyć, że potrzebuję jego dotyku, pocałunków, obecności.
Drżałam z zimna i wycierałam łzy. Po chwili usłyszałam kroki. Podniosłam głowę i ujrzałam Reusa. Zasiadł koło mnie i objął ramieniem.
- Co się tam stało? Dlaczego wybiegłaś? I czemu płaczesz? - zaczął mi zadawać pytania. A odpowiedź była prosta, a wręcz banalna i głupia.
- Jestem głupia - wypowiedziałam przez łzy. - Narzekałam, jaki to Maciek jest zazdrosny, a jemu po prostu zależało na mnie i nie chciał mnie stracić, ale dopiero teraz to pojęłam. 
- Jak to?
- Ty i Alka...
- Kaja, błagam - Marco wywrócił oczami i pocałował mnie w głowę. - Znam ją zaledwie jeden dzień. Jest sympatyczna i ładna to fakt, lecz ma jedną wadę, która mnie odtrąca najbardziej.
- Jaką? - spojrzałam zdumiona. Pierwszy raz słyszałam, żeby ktoś mówił, że Alicja ma jakieś wady. Głównie po rozstaniach to jej adoratorzy przypisywali sobie winy, że byli nie dość dobrzy dla niej.
- Nie jest Tobą.
Te trzy słowa zmieniły wszystko. Patrzył na mnie w tej chwili tak, jak nikt nigdy jeszcze tego nie robił. Z miłością, uczuciem, czułością. 
- Kocham cię - wyznałam. Marco przybliżył się do mnie i pocałował. Był to krótki, aczkolwiek wyjaśniający wszystko pocałunek.
- Też cię kocham - odpowiedział i znowu mnie pocałował.


*

Leżałam na łóżku wryta tym, co opowiadała mi Ala.
- Plan był taki, że ja uwodzę Marco, a ty zrozpaczona wracasz do Maćka. Odkąd zaczęłaś opowiadać mi o tym, jaki jest zabawny, uroczy i nie możesz przestać o nim myśleć chciałam go coraz bardziej. Zaczęłam oglądać jego zdjęcia, czytać wywiady, dowiadywać się, żeby być bliżej niego. Maciek opowiadał mi, że jesteście bardzo blisko i szlag mnie trafiał. Zachowywałam się jak napalona fanka, która nie znosi partnerki swojego idola - zwiesiła głowę. - Jest mi wstyd, że posunęłam się do czegoś takiego. 
- Nie spodziewałabym się czegoś takiego po tobie - w moim głosie było rozczarowanie. 
- Marco był dla mnie nieosiągalny, co sprawiało, że bardzo go pragnęłam. Myślałam sobie, że może nie byłby dla mnie tylko kolejną zabawką, ale kimś na stałe - podniosła głowę, miała zaszklone oczy. - Jak zobaczyłam się wygłupiacie to się zawahałam, ale trwałam do końca w tym durnym pomyśle twojego eks. 
- Jesteśmy przyjaciółkami. Chciałaś mi zrobić coś takiego? Domyślałaś się chyba, że zależy mi na Marco, mówiłam ci o tym nieraz - podałam jej chusteczkę. Wstrząśnięta słuchałam dalej.
- Wiem, źle mi z tym. Posunęłam się za daleko. Chcę ci tylko uświadomić, że to nie jest koniec, że Maciek nie odpuści - otarła policzki i spojrzała na mnie. - Proszę, wybacz mi. Źle postąpiłam, ale widząc cię z nim, zrozumiałam, że będziecie ze sobą szczęśliwi.
- Też tak sądzę - odparłam i mimowolnie się uśmiechnęłam. - Ale ten ostatni raz jestem zdolna ci przebaczyć.
Ruda rzuciła mi się na szyję i po raz kolejny zaczęła mnie przepraszać. Resztę wieczoru spędziłyśmy tak, jak lubimy najbardziej - obżerając się czekoladą truskawkową i wspominając dawne chwile.
____________________________________________
Ha, wszyscy myśleli, że to Caroline, a tu niespodzianka. :D
Alka jest szują, ale macie, na co czekaliście - Marco i Kaja są razem. Co nie znaczy, że nie czekają ich następne problemy. ;>
Rozdział wyszedł mi całkiem długi i mam nadzieję, że wam się spodoba, bo nie wiem kiedy następny.
Kuba, zdrowiej jak najszybciej! 

7 komentarzy:

  1. ja mam nadzieję, ze jan=k najszybciej bd następny ^^
    + TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAK !!!
    W końcu są razem *________*
    Od początku nie lubiłam Rudej xdd
    Ale zacieszam, że są razem ;D
    Japęcja mi sie cieszy jak nie wiem co ;p

    KUBA ZDROWIEJ SZYBKO MIŚKU *____________* ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Łaaa. Źle mi czytać o meczu z Hannoverem, bo przed oczami od razu staje mi zwijający się z bólu Kuba, potem jego zdjęcie na Facebooku i bliski kontakt Piszczka ze słupkiem.

    Toż to mnie zaskoczyłaś. Marco i Mario jak zwykle są rozbrajający, po prostu uwielbiam ich charakter w twoim opowiadaniu i będę powtarzać to do znudzenia. Cieszę się, że Kaja jest wreszcie z Reusem, choć i tak uważam, iż to wybiegnięcie z mieszkania było lekką przesadą. No ale co poradzić, gdy po różnych przeżyciach emocje biorą górę? Cóż, niech Ruda trochę się pohamuje z tymi odpałami :D

    Na metrydwa.blogspot.com opublikowałam nowość. Może byłabyś zainteresowana? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No nareszcie sa razem! Juz myslalam ze nigdy sie nie zejda! Ale obawiam sie co jeszcze wymysli Maciek! Nawet Ala powiedziala ze on nie odpusci! Mam nadzieje ze nic zlego sie nie stanie! Czekam juz na kolejny! ;)
    Tak wgl. To czemu mnie nie informowalas!? Mialam u ciebie takie zaleglosci! Ale juz nadrobilam;p
    Be-by-me-forever.blogspot.com
    Because-you-loved-me.blogspot.com
    Pozdrawiam
    @meeeetka

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja to generalnie nie lubię rudych, bo są wredni :P W końcu się doczekałam. I mam nadzieję, że jakichś bujnych problemów im nie wymyślisz xd I jakbyś mogła na twitterze mnie informować to byłabym wdzięczna :D

    OdpowiedzUsuń
  5. No! Nareszcie sa razem :D chyba nie musze mowic jak bardzo zazdroszcze Kai. I oczywiscie domyslam sie, ze nie bylabys soba, gdybys ich tak w szczesciu i spokoju zostawila, ale i tak wierze w Happy end, bo oni pasuja do siebie jak nikt inny :3
    W sumie to nawet dobrze, ze to byla Alka, a nie Caroline, bo Alka jako przyjaciolka Kai w koncu odpuscila, a mysle ze Caroline by sie nie zawachala ciagnac tego dalej. A swoja droga mam niestety z Alka troche wspolnego - tez jestem ruda (xD) i tez zakochana w chlopaku przyjaciolki. Ale rozni mnie od niej to, ze ja nigdy nie zrobie czegos takiego jak ona...
    Anyway, Mario i Marco jak zwykle sa przeslodcy, Götzeus forever <3
    Bardzo dobrze, ze rozdzial dlugi, jutro bede kontynuowac nadrabianie zaleglosci :)
    Kuba, trzymaj sie!

    OdpowiedzUsuń
  6. jakaś głupia ta Alka nie lubie jej :|

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja myślałam że to Caroline, serio zaskoczyłaś mnie ale to dobsze że sa razem :-)

    OdpowiedzUsuń