Spacerowałam ulicami
Warszawy i myślałam o tym wszystkim. Doszłam do wniosku, że kiedyś zamiast
rozwiązywać problemy wolałam od nich uciekać. Zamiast porozmawiać z Maćkiem o
tej sytuacji, kiedy mnie zdradził i już wtedy mu wybaczyć, rozprawić się z jego
zazdrością, uświadomić mu, że zawsze będę tylko jego, że chcę iść do ołtarza w
białej sukni, by powiedzieć sakramentalne „tak”, a potem mieć gromadkę dzieci,
wspólnie się zestarzeć i być zakopaną kilka metrów pod ziemią to ja wolałam
nawrzeszczeć na niego, zwyzywać od najgorszych, po czym się spakować i
wykorzystać bilet, który miał być na naszą podróż poślubną. Zamiast pięknych
kilku tygodni w Niemczech to smutna i zapłakana zwiałam do Roberta, gdzie
zwaliły się na mnie kolejne problemy. Teraz było tak samo. Zamiast szczęśliwa
zmienić status na Facebooku jak popieprzona 14-latka to ukrywałam się wciąż z
tym, co czuję. Niby po co? Kto powiedział, że mamy z Marco chodzić za rękę
przed jakimiś niemieckimi paparazzi, którzy lubią niszczyć ludziom dobrze
zapowiadająca się karierę? Bo to chyba o to tutaj chodziło. Marco, który
strzelał bramki, asystował nie tylko w swoich klubach, ale także w
reprezentacji skupiał na sobie coraz większą uwagę. Do tego widzieliśmy, co się
stało z Lewandowskim, który z ulubieńca narodu, nadzieja na Euro 2012, kiedy
strzelił w poprzednim sezonie 22 bramki i wraz z Kubą oraz Łukaszem mówili, że
„Polacy potrafią” teraz często jest krytykowany. Kiedyś zwykły chłopak, parę
lat temu nikomu nieznany, nawet jak grał w Polsce, dla Lecha Poznań. Co prawda
w swoim ostatnim sezonie w barwach poznańskiego klubu wywalczył wraz z kolegami
Mistrzostwo Polski, a sam został królem strzelców mając na koncie 18 goli,
ale czy ktoś wtedy mówił wtedy o jakichś transferach do Manchesteru czy Realu?
Teraz ciągle o tym trąbią, robią wokół niego otoczkę, którą podsycają media.
Odbiegłam trochę w inną
stronę moich myśli, zamiast skupić się na tym, że chcąc budować związek z Marco
już na samym początku się rozpada. Wiem, że on nie jest zazdrosny, po prostu
robiłam mu uwagi na temat dziewczyn w Irlandii, a nagle pokazują się takie
wiadomości, o tym, że już niby kiedyś się ze sobą spotykaliśmy.
Słuchałam Myslovitz i
błądziłam po mieście. Nagle znalazłam się pod salonem sukni ślubnych, w którym kupiłam
swoją białą kreację, a potem w napadzie wściekłości, bezsilności i bólu ją
potargałam, pocięłam a potem wyrzuciłam. Wiedziałam, że Maćkowi na mnie zależy,
choć wtedy w to zwątpiłam, ale ten krótki okres, kiedy przyjechał do Dortmundu
i znowu byliśmy razem uświadomił mi, że jego zazdrość wywodziła się z tego, że
nie chciał mnie stracić, a w końcu tak się stało. Chyba miał do tego podstawy,
lecz czy mogłam poradzić coś na to, że uczucie się wypaliło?
Chciałabym, żeby Marco tu
był, żeby objął mnie w pasie i pocałował, sprawiając, że cały świat znika. My
– cholernie szczęśliwi, zatraceni w swej miłości. Wystarczała mi sama jego
obecność, nie musiał nic mówić. Lubiłam jak zakładał mi kosmyk włosów za ucho,
po czym cmokał w policzek. Jednym najdrobniejszym gestem potrafił sprawić, że
moje serce biło 100 razy szybciej.
Potrzebowałam go mieć
tutaj przy sobie, teraz, zaraz, w tej chwili. Nie mogłam znieść myśli, że jest
w Berlinie, a nie tutaj ze mną. Wczorajszy wieczór spędziłam oglądając powtórkę
piątkowego meczu z Irlandią, chociaż na początku miałam zobaczyć się ze
Szczęsnym, ale wyjaśniłam mu wszystko. Wiedziałam, że sprawiłam mu przykrość
nie tylko tym, że odwołuję kolację, ale że nie powiedziała mu od razu.
Mówią, że spontaniczne
decyzje są najlepsze. Nie wiem, czy tak było i w tym przypadku, ale musiałam
zaryzykować, bo co mi innego zostało?
*
- Jedno spotkanie już
odwołałaś, ale dziękczynnej kolacji już nie będziesz mogła – mknęliśmy
autostradą A100. Miałam świadomość tego, że być może już za chwilę zobaczę
Reusa, rzucę mu się na szyję i przeproszę za moje durne zachowanie.
- Naprawdę cię przepraszam
za to zamieszanie – spojrzałam na Wojtka, który nie zostawił mnie w potrzebie. –
To moja wina.
- Daj spokój. Powinienem
się domyślić, że taka dziewczyna jak ty musi kogoś mieć – rzekł uśmiechając
się.
- Wynagrodzę ci to jakoś.
- Przyleć kiedyś do
Londynu – zaproponował.
- Pomyślę nad tym –
posłałam mu uśmiech i ucięłam rozmowę.
*
- Wiesz w ogóle gdzie go
znaleźć? – pokręciłam głową. – Kurwa, Kaja, zamierzasz biegać po Berlinie z
nadzieją, że się na niego natkniesz?
- Wojtek, nie klnij! –
zasłoniłam sobie uszy śmiejąc się. – Nie sądziłam, że będzie mi potrzebne to
wiedzieć.
- Eh – machnął ręką. –
Chodź na kawę. Jestem wykończony jazdą.
Przystałam na jego pomysł
i poszliśmy do jakiejś kawiarni. Wojtek nie znał niemieckiego więc to mi
przypadła rola przewodnika, chociaż byłam tutaj pierwszy raz. Cieszyłam się, że
mogę w końcu zobaczyć miasto, w którym wychowywał się mój ojciec.
Zamówiliśmy dwie kawy i po
dłuższej chwili siedzieliśmy już przy stoliku, pogrążeni w rozmowie.
-
Zmieniłaś się - wypalił nagle Wojtek. - Wydoroślałaś.
- To źle? - uśmiechnęłam się lekko.
- Nie - pokręcił głową z dezaprobatą. - Brakuje mi
dawnej Kai.
Widząc zdziwienie i zaciekawienie jednocześnie
malujące się na mojej twarzy westchnął, po czym zaczął ciągnąć swój wywód.
- Dawna Kaja lubiła się za dużo napić, a na drugi
dzień mieć kaca. Wszędzie jej było pełno, miała 1000 pomysłów na minutę, w
które chciała wszystkich wciągnąć. Zawsze była uśmiechnięta, nawet w złej
sytuacji widziała światełko w tunelu. Jak coś jej się nie udawało to leciała
wiązanką przekleństw. Była szajbusem i za to ją kooo... Lubiłem. - opróżnił
zawartość swojej filiżanki i wpatrywał się w jej dno.
Gdybym miała przy sobie aparat to zrobiłabym mu
zdjęcie, które zatytułowałabym "Wojtek Szczęsny tonie w melancholii".
- Dalej jestem szajbusem. Tylko, że dojrzalszym -
rzekłam i wypiłam resztki czarnego płynu.
- Lubisz oszukiwać samą siebie? Wychodzi ci to
perfekcyjnie - zaśmiał się kpiąco.
- Bezczelny jesteś.
- Ale przynajmniej nikogo nie udaję.
- O co ci tak naprawdę chodzi? - zapytałam
oburzona.
- Mam wrażenie, że nie jesteś sobą. Przeżyłaś
swoje, ale nie oznacza to, że masz na siłę udawać, że jesteś dzielna - chwycił
mnie za rękę próbując zmusić, żebym na niego spojrzała. - To nie jest tylko
moje zdanie. Rozmawiałem o tym z Lewym.
- Ale to ciebie przysłał jako delegata? Jesteście
żałośni - wściekła rzuciłam pieniądze za kawę na stół, po czym wyszłam. Szłam
przed siebie, po chwili usłyszałam wołanie za sobą. - Czego chcesz?
- Jesteś dla Roberta jak siostra. Martwi się o
ciebie, spędzacie ze sobą mniej czasu niż kiedykolwiek, a przecież mieszkacie
ze sobą - położył mi dłonie na ramionach. - Ogarnij się.
- Sam się ogarnij, Szczęsny - odsunęłam się od
niego. - Za kogo ty się uważasz? Nie jesteś pępkiem świata, do cholery! Nie
będziesz mną rządzić ani mówić mi, jaka mam być!
Wojciech włożył ręce do kieszeni i zaczął się
rozglądać.
- Myliłem się - odezwał się w końcu. - Dalej
nadużywasz wulgaryzmów i lubisz wygarnąć człowiekowi kiedy trzeba.
Rozłożył ramiona i poruszył brwiami. Nadal udając
obrażoną podeszłam do wyższego ode mnie o 26 centymetrów bramkarza i
przytuliłam się.
- Ee, Kaja - Szczęsny odkleił się ode mnie i kiwnął
głową, żebym się odwróciła.
Marco stał z założonymi rękami na klatce piersiowej
i patrzył na mnie. Zamurowana wpatrywałam się w blondyna, który machnął ręką,
minął nas i odszedł.
- Marco! - krzyknęłam za nim. Rzuciłam się w pogoń
za ukochanym. Gdy w końcu go dogoniłam nawet na mnie nie spojrzał.
Zagrodziłam mu drogę i dopiero wtedy się zatrzymał. - Chciałam z tobą
porozmawiać.
- O czym? - wszedł w jakąś uliczkę między dwoma
budynkami. Tutaj nikt nas nie widział ani nie słyszał.
- Wiem, że wyszło idiotycznie, ale nie bądź na mnie
zły. Nie możesz zachowywać się jak Maciek i być zazdrosnym o każdego kolegę -
dotknęłam jego dłoni. Była zimna. Splotłam swoje palce z jego i spojrzałam mu w
oczy.
- Po prostu najpierw robisz mi uwagi, a potem takie
coś. Wkurzyłem się trochę.
- Przepraszam - rzekłam ze skruchą. - Ale kochasz
mnie jeszcze?
- Jeszcze - uśmiechnął się cwaniacko. - Kocham i
nie mogę przestać.
Pchnęłam go lekko i oparł się o ścianę, a
następnie stanęłam na palcach i musnęłam jego usta. Przygryzłam wargę z niewinną
miną, po czym Reus przyciągnął mnie do siebie i zatopiliśmy wargi w czułym
pocałunku.
- Tęskniłem - założył mi kosmyk włosów za ucho. -
Te parę dni bez ciebie były okropne.
- Nawet te 2 gole, zwycięstwo nad Irlandią i żółta
kartka cię nie pocieszyły? - zażartowałam.
- Oj, cicho - wywrócił oczami.
- Zmuś mnie.
Objął
mnie w pasie i pocałował, a cały świat znowu się zatrzymał. Byliśmy tylko my,
ciemny zaułek w Berlinie i nasze bijące jak oszalałe serca.
________________________________________________
Miałam dać inną piosenkę, ale tak mnie nawiedziło i od czasu do czasu będę dawać muzykę do rozdziału.
Nie byłam pewna, czy go dodać, czy jednak napisać od nowa, ale Justyś mnie męczyła, a że obie zdychamy to chciałam jakoś ulżyć jej cierpieniom i swoim przy okazji trochę też. :D
No to jutro Polska-Anglia oraz Niemcy-Szwecja. Ciekawie się zapowiada i oby tak było.
Przy okazji - pozdrawiam "kibiców", którzy w piątek wygwizdali naszą reprezentację i nawet żadnego dopingu nie prowadzili. Brak mi słów na takie zachowanie z ich strony.
Żegnam. :)
Ryczę. Boże. Ryczę.
OdpowiedzUsuńKocham cię.
TO JEST CUDOO *______________________*
OdpowiedzUsuńBOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI ROZDZIAŁ <3
Masz wilki talent :D
Już nie mogę doczekać sie następnego ;3
Wenyy <3 :****
Taak!!!! :D To jest świetne :D.
OdpowiedzUsuńDziękuje za tak szybkie dodanie następnego rodziału - który jest nieziemski ! :D Taki romantyczny, taki wzruszający! ^^. I znów czekam na więcej..
Pozdrawiam JUSTA <3 :*
ahhhhh cudowny kobieto! <333 dobrze że Marco dał sobie to wszystko wytłumaczyć, ale coś mi się wydaję ze jeszcze Szczęsny tu namiesza!
OdpowiedzUsuńnoooo czekam, czekam na kolejny!
@meeeetka
Cudowne!<33333
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że to opowiadanie dobije przynajmniej 40 rozdziałów, albo nigdy się nie skończy.. jest zajebiste<3
Booooski :* taki romantyczny, aż mi się łza w oku zakręciła :D czekam na kolejny : *
OdpowiedzUsuńO, witam pana Wojtka! Fajnie, że Kaja trafiła na Reusa. Oby ich dalsza przyszłość potoczyła się bez komplikacji, a bohaterka mimo wszystko znalazła chwilę dla Roberta. Co do "kibiców"... hm, nic na to nie poradzimy. Piłka nożna rządzi się swoimi prawami i niestety tak bywa. Wstyd mi za tą Polskę, jak i za media, które zawsze dmuchają afery i tylko wytykają to co złe w reprezentacji. Wierzę, że dziś chociaż doprowadzimy do remisu, a na osłodzenie Niemcy pokażą co potrafią :)
OdpowiedzUsuńŚwietne...szczerze naprawdę spodobało mi się twoje opowiadanie i będę tu zaglądać częściej, oraz postaram się jak najszybciej nadrobić wszystkie rozdziały:) Historie z Borussią są zdecydowanie moimi ulubionym, a ta po pierwszych rozdziałach, które zdążyłam przeczytać robi na mnie świetne wrażenie:)
OdpowiedzUsuńProszę cię informuj mnie o nowościach i jeśli masz czas i ochotę zapraszam do mnie na opowiadanie o podobnej tematyce:)
Lzy w oczach, tyle powiem na temat pierwszych wrazen. Juz sie balam, ze ta cala sytuacja z Wojtkiem bedzie miala gorsze skutki, ale ciesze sie, ze Marco nie jest taki jak Maciek i wysluchal i zrozumial Kaje mimo tego, co zobaczyl. I ze sie tak skonczylo *.* A btw, to musze przynac, ze wbrew pierwszemu wrazeniu, polubilam Wojtka w Twoim opowiadaniu :)
OdpowiedzUsuńWez mi nawet nie mow o tym szumie z transferem Roberta. On ma grac w Borussi i koniec, nie chce go widziec gdzie indziej ;( A Kaja faktycznie musi znalezc dla niego wiecej czasu.
To jak Kaja sie czuje, gdy jest z Marco... perfekcyjnie oddaje to, jak ja CHCIALABYM sie czuc. Ach, moze kiedys bedzie mi dane *.*
Za przeproszeniem, pieprzyc "kibicow". Ja siedzialam przed telewizorem z flagami na gebie i naprawde kibicowalam.
Buziaki, pisz dalej i nigdy nie koncz tego opowiadania <3
ryczeeeeeee <3 jestes świetna i świetnie piszesz ;*
OdpowiedzUsuń