poniedziałek, 24 września 2012

Rozdział 8.

Teoretycznie wszystko było dobrze, ale w praktyce wyglądało to inaczej. Miałam wspaniałego chłopaka i genialnych przyjaciół, którzy nie znosili mojego lubego. Kolejnym problemem było to, że wciąż byłam bezrobotna, a wisienką na torcie tych wszystkich moich kłopotów był Marco, który jest w stosunku do mnie chłodny i zdystansowany.
Pomimo tego, że była jesień to termometr wskazywał 20 stopni, słońce świeciło na niebie, a ja siedziałam sobie na boisku, gdzie trenowali chłopaki z BVB. Miałam taki przywilej, bo po jednym z meczów Borussi poznałam Jurgena, trenera żółto-czarnych, który nie miał nic przeciwko mojej obecności więc w poniedziałkowe popołudnie usadziłam swój tyłek na jednym z krzesełek.
W pewnym momencie Klopp usiadł koło mnie wyraźnie zmęczony krzyczeniem na chłopaków.
- Co tam u Ciebie, Kaja? - zagaił wciąż obserwując biegających.
- W porządku - odpowiedziałam bez przekonania.
- Coś się stało? - spojrzał na mnie i przypomniało mi się, co mówili mi kiedyś Mario i Lewy o Nim. "Potrafi być jak ojciec - doradzi i pomoże, a kiedy trzeba to ochrzani".
- Nie mogę znaleźć pracy - wyznałam. - Ciągle jestem na utrzymaniu Anny i Roberta. Oni machają na to ręką, ale mi to nie pasuje. Przyjechałam tutaj w końcu, żeby być samodzielna i niezależna.
- A ukończyłaś jakieś studia? - Jurgen zajęty rozmową ze mną nie zauważył jak Mario, Marco i Lewy postanowili odpocząć od piłki nożnej i pobawić się w zapasy. Zaśmiałam się, a trener spojrzał na nich i pokręcił głową. - Przedszkole jest po drugiej stronie ulicy!
- Dzięki, na pewno skorzystam! - odkrzyknął Mario łaskotany przez Lewego. Wyglądało to niemal jak gwałt tylko, że Goetze musiał się śmiać.
- A wracając do tematu to skończyłam studia fotograficzne.
- Hmm - mruknął Klopp. - Co byś powiedziała w takim razie na posadę fotografa wyjazdowego Borussi?
- Mówi pan poważnie?! - nie mogłam uwierzyć własnym uszom.
- Nasi fotografowie wyjazdowi za dobrych zdjęć nie robią więc... mógłbym szepnąć słówko komu trzeba.
- Jeju, byłabym panu wdzięczna do końca życia! - krzyknęłam uradowana.
- Proszę cię, nie tylko nie pan, bo czuję się staro - zaśmiał się.

*

Zmęczony wszedł do pustego mieszkania. Torbę rzucił w kąt, a kluczyki położył na stoliku. Ściągnął koszulkę i rzucił ją na podłogę. Zapalił światło w łazience i już miał odkręcać kurek z ciepłą wodą, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.

*

- Uhm, chyba przyszłam nie w porę - powiedziałam, kiedy drzwi otworzył mi Reus w samych jeansach.
- Nie przejmuj się, wchodź - otworzył szerzej drzwi. Niepewnie przekroczyłam próg. - Siadaj, a ja za chwilę przyjdę.
Czułam się dziwnie, bo byłam tutaj pierwszy raz. Lewy mnie tutaj przywiózł i dokładnie objaśnił, jak mam potem stąd wrócić. Wciąż trochę gubiłam się w Dortmundzie.
Siedząc na sofie w salonie czekałam na Marco, który po kilku sekundach się zjawił. Jego nagi tors mnie rozpraszał i nie pozwał się skupić, a On zaś był w ogóle nieskrępowany.
- Chciałam z Tobą porozmawiać. - odezwałam się w końcu. - Jesteś na mnie zły?
- Nie. Czemu pytasz? - blondyn przysunął się do mnie, co przyprawiło mnie o szybsze bicie serca.
- Bo na treningu nawet się ze mną nie przywitałeś.
- Przepraszam - utkwił swoje spojrzenie w moich niebieskich tęczówkach.
- Nie szkodzi - odparłam.
- Naprawdę mi przykro. Zachowuję się ostatnio jak kretyn - zaczął się tłumaczyć. 

- Daj spokój - zaśmiałam się. - Pójdę już.
Wstałam i ruszyłam ku wyjściu.
- Ej - chwycił mnie za ramię. Odwróciłam się w jego stronę. Przybliżył się do mnie i dzieliło nas tylko kilka centymetrów, później były to już tylko milimetry.
- Zrób to - szepnęłam.
Pochylił się nade mną i pocałował, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję. Z czułego całusa zrobił się nam namiętny pocałunek, którego żadne z nas nie chciało przerywać. Reus objął mnie w pasie, a ja jedną dłoń położyłam na jego umięśnionej i odsłoniętej klatce piersiowej, a drugą wędrowałam po jego nagich plecach. Wplótł palce w moje włosy i przycisnął mocniej do siebie. Przez moje ciało przeszła fala ciepła.
Przerwaliśmy pocałunek i spojrzeliśmy na siebie wciąż się obejmując. Nie mogłam uwierzyć w to, co się właśnie stało. Marco zaczął głaskać mnie po policzku, a ja patrzyłam w jego czekoladowe oczy i chociaż wiedziałam, że to jest złe to tym razem ja go pocałowałam, a On nawet nie protestował.
Odkąd tylko się poznaliśmy coś iskrzyło, ale żadne z nas nie chciało przyjąć tego do wiadomości.
Oderwaliśmy się od siebie. On opierał swoje czoło o moje. Przyspieszone oddechy. Serca, które z nadmiaru emocji wystrzelą w powietrze.
- Kaja... - zaczął, ale jego głos się załamał. - Nie powinniśmy...
- Wiem - przerwałam mu.
- Przecież ty masz chłopaka! - przejęty wziął mnie za rękę, ale nie patrzył już na mnie. Był zły na siebie.
- Marco...
- Nic nie mów. Wiem, że zaraz powiesz, że tak naprawdę On jest dla Ciebie ważniejszy, że teraz dałaś się tylko ponieść emocjom - w pokoju panowała ciemność i ledwo Go widziałam. Usiadł na sofie.
- Marco, to nie tak... - starałam się cały czas to wszystko wyjaśnić. Ale co tu wyjaśniać? Stało się i już, a ja nieświadoma nawet jakim zadałam mu ból. - Przepraszam.
Chwyciłam za torebkę i wybiegłam.
______________________________________________
Boże, napisałam ten rozdział na spontanie na fizyce. Kompletnie nie tak miał wyglądać, nie tak było w mojej rozpisce i nawet końcówkę ostatecznie zmieniłam, ale no dobra. xd
Z dedykacją dla Justyny, Ady, Anity i Weroniki. <3 

7 komentarzy:

  1. W O W *.*
    tego sie nie spodziewałam xd
    Dobra spodziewałam ale nie teraz xd
    ja myślałam, że oni sie nie będą za bardzo lubić a tu masz babo placek xdd
    Boski rozdział kochana <3 :**
    Dawaj szybko następny ! <3 :**

    OdpowiedzUsuń
  2. jestem w szoku. Jednak muszę przyznać Marco rację - przecież ona ma chłopaka. Mam nadzieję, że wyjaśni się wszystko w kolejnej części . Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem tutaj po raz pierwszy i niestety zaczynam od ósmego rozdziału, ale już się zakochałam! Zdobyłaś moje serce Reusem oraz najwspanialszym Kloppem, który w tym opowiadaniu jest równie zabawny co w świecie realnym. Interesuje mnie jak to wszystko potoczy się dalej przez to spontaniczne zdobycie pracy jak i pocałunek... Cóż, ciekawe. Mogłabyś informować mnie o nowych rozdziałach? Przy okazji zapraszam do mnie, a ja biorę się za nadrabianie. :) metrydwa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze mówiąc to ... na to czekałam :D Tylko ten cały Maciek ugh ... . Rozdział wybitny. Szybciutko następny wrzucaj : *

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeeeju, wyobraziłam sobie to wszystko i nie moge przestać się zachwycać, Kaja i Marco *.* Czekam na nowy!

    OdpowiedzUsuń
  6. jeju kiedy 9? strasznie mi się ten Twój blog podoba ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział! <3 I dziękuję za dedykację! :)

    OdpowiedzUsuń