- Nienormalni - zaśmiałam się patrząc na moją sięgającą do kolan mokrą koszulę nocną.
- Całe życie z wariatami - Mario wziął wiaderko i pobiegł do mojej hotelowej łazienki. - Robert, brudasku!
I to mówiąc Goetze wylał na niego zawartość.
- Już nie żyjesz! - krzyknął napastnik Borussii.
Mats leżąc na moim łóżku chyba zapomniał o tym, że jest ono mokre i dalej dławił się swoim rechotaniem ze swoich klubowych kolegów.
- Co tu się dzieje? - nagle do pomieszczenie wparował Reus w piżamie. - Mokra impreza beze mnie?
Marco wyjął zza pleców swoją broń i tym razem to Hummelsa spotkało kąpanie. Nagle poczułam jak ktoś ciągnie mnie za sobą do tyłu. Chichocząc dałam się "porwać".
- Mamy zakładniczkę! - zawołał wesoło Mario.
- Uratujemy cię, Kaja! - Mats chwycił swoje wiaderko i razem z Lewym wyruszyli na wojnę
- A kto powiedział, że jej źle z nami?
Spojrzałam na blondyna, który znowu był sobą, a właściwie to miałam takie wrażenie. Z początku miałam go za aroganckiego podrywacza, zaś potem przekonałam się, że jest dobrym kolegą, lecz wydarzenie sprzed kilku dni uświadomiło mi, że chłopak może być też gorącym kochankiem.
Doszłam do wniosku, że tak naprawdę już sama nie wiedziałam, jaki on jest. Większość z piłkarzy znałam kilka tygodni, a z nie wszystkimi miałam bardzo dobry kontakt, ale z żadnym nie miałam takich przejść. Najbardziej z BVB trzymałam się z Lewandowskim, Błaszczykowskim, Piszczkiem, Hummelsem, Goetze oraz ich partnerkami i Reusem.
Co do tego ostatniego sprawa była niejasna. Do tego dochodziło pierwsze spotkanie z jego byłą już dziewczyną - Caroline, która była nastawiona do mnie nieprzyjaźnie od samego początku.
Z letargu wyrwał mnie kolejny kubeł zimnej wody.
- Lewandowski, matka cię nie kocha?!
*
- Mam tego dość! - Ania wkurzona przemaszerowała przez salon. - Radźcie sobie sami!
Marco i ja patrzyliśmy na bezradnego Bobka, który patrzył jak drzwi za jego narzeczoną się zamykają. Robert, który był równie zdenerwowany jak ona poszedł do sypialni, a my zostaliśmy sami.
- To się porobiło - westchnął blondas.
- Chyba tak tego nie zostawimy, prawda? - spojrzałam na niego wymownie.
- Nie powinniśmy się wtrącać, to ich sprawy - upił łyk herbaty i odstawił pusty kubek na stolik.
- Marco, to nasi przyjaciele.
Długo się zastanawiał, ale w końcu uległ i dał się namówić na mój plan.
*
- Mario dzwonił, żebym wpadł. Idziecie ze mną?
- Nie, oglądamy film - oznajmił Reus.
- W takim razie miłego seansu - i po Lewandowskim nie było śladu.
Właśnie dostałam sms-a, że Stachurska siedzi u Błaszczykowskich i emanuje złością, przez co boją się, że zaraz jednym swoim kopnięciem zmiecie wszystko z powierzchni Ziemi.
- Wiesz, nie jestem najlepszą kucharką - powiedziałam otwierając lodówkę.
- Oj, marny żywot twojego przyszłego męża - zażartował, za co oberwał ścierką. - Ej!
- Należało ci się - wystawiłam mu język jak mała, niepokorna 5-latka.
Po wszystkich ostatnich przejściach było już między nami coraz lepiej. Znowu normalnie rozmawialiśmy i spędzaliśmy czas ze sobą. Żadne z nas nie chciało rozmawiać o wydarzeniach z tamtego wieczoru i staraliśmy się po prostu cieszyć swoim towarzystwem.
- Może zrobimy spaghetti? - zaproponował.
Być może mało oryginalne, ale przystanęłam na jego propozycję. Zabraliśmy się do robienia kolacji. Makaron się gotował, Marco robił sos, a ja siedziałam na blacie kuchennym i przyglądałam się jak kroi pomidory (ogórek kroi pomidory.. xd - to tak od autorki :D).
- Reus kuchcik - zachichotałam.
- A Kaja to leń - odgryzł się.
Zrobiłam obrażoną minę i poszłam nakryć do stołu. Położyłam na nim czysty obrus i postawiłam świecznik. Niespodziewanie usłyszałam wiązankę przekleństw, które dobiegają z kuchni. Zastałam blondyna z krwawiącą ręką. Pokręciłam głową nie dowierzając, że zostawiłam go tylko na chwilę, a ten już zdążył się samo okaleczyć. Pociągnęłam za sobą Reusa w stronę łazienki, gdzie znajdowała się domowa apteczka. Obmyłam mu rękę z krwi i polałam wodą utlenioną, po czym zaczęłam obwijać ją bandażem.
- Au - syknął. - Delikatnie, pani doktor.
- Kaleka - powiedziałam pod nosem.
- Słyszałem to.
- Bo miałeś słyszeć - zaśmiałam się.
Marco w bandażu i z tą zbolałą miną wyglądał jak mały, bezbronny chłopczyk.
Wyszliśmy z łazienki i zdębiałam.
- O, Maciek - podeszłam do chłopaka i pocałowałam go w policzek. - Co ty tu robisz? Umawialiśmy się, że zobaczymy się dopiero wieczorem.
- Chciałem ci zrobić niespodziankę, ale widzę, że przeszkadzam - to mówiąc posłał brązowookiemu złowrogie spojrzenie.
- Robimy kolację dla Ani i Roberta - zaczęłam się tłumaczyć. - Słuchaj, wszystko ci wyjaśnię jak się spotkamy potem, dobra?
- Okej, niech będzie - przytaknął. Pocałował mnie na pożegnanie w usta, co według mnie nie było okazem uczuć, a chciał po prostu zdenerwować Marco, ale ten nic sobie z tego nie robił. Zielonooki opuścił mieszkanie, ale raczej nie był zbyt zadowolony z tego, co ode mnie usłyszał.
*
Dobiegała godzina 20, Agata napisała, że Anna wyszła od nich 15 minut temu i już nie buchała złością jak kilka godzin temu.
- Mario własnie dzwonił - Reus usiadł obok mnie. - Lewy niedługo będzie.
- Mhm - mruknęłam.
- A ty o której idziesz do Maciusia? - zapytał z przekąsem w głosie.
- O 21 - odpowiedziałam. - Widzę, że Maciek raczej nie zyska waszej sympatii.
- Mojej na pewno nie.
- Dlaczego? - miałam nadzieję, że moja dociekliwość coś zdziała i pociągnę go za język.
- Bo mu zazdroszczę - wyznał, a widząc, że nie bardzo rozumiem o co mu chodzi westchnął. - Jest cholernym szczęściarzem, że ma u boku tak wspaniałą dziewczynę jak ty. Chciałbym być na jego miejscu.
- Oh - zdołałam tylko z siebie wydusić.
- Nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo chciałbym spędzać z tobą każdą wolną chwilę - szeptał mi do ucha. ale ja patrzyłam się ślepo w telewizor, udając, że oglądam. Czułam przyjemny zapach jego perfum, które przyprawiłyby o zawrót głowy nie jedną dziewczynę. W tym oczywiście mnie. Odwróciłam głowę w jego stronę i nasze spojrzenia w końcu się spotkały. - Nie masz pojęcia, jak bardzo chciałbym być na miejscu Maćka.
W tej chwili drzwi się otworzyły i do mieszkania wszedł Lewy. Zobaczył palące się świeczki i nas - siedzących tak blisko siebie, że już bardziej się chyba nie da. Na pewno nie wyglądało to dwuznacznie ani romantycznie i Robert z pewnością nic sobie nie pomyślał.
- Co tu się dzieje? - po chwili drzwi otworzyły się ponownie i Ania również była w szoku. Wstaliśmy z kanapy i uśmiechnęliśmy się do nich.
- Zrobiliśmy dla was kolację. Tak na zgodę - wytłumaczył Niemiec.
- Wow. Nie musieliście - napastnik BVB spojrzał na swoją narzeczoną, która rozchmurzyła się i prezentowała swoje bielutkie zęby.
Poczłapałam do kuchni, a po kilku sekundach wróciłam z talerzami, na których było zrobione przeze mnie i Marco spaghetti.
- Smacznego, kochani - zabrałam swoją kurtkę, torebkę i razem z blondynem wyszliśmy z mieszkania.
*
- Dzięki, że mnie odprowadziłeś.
Staliśmy pod hotelem, w którym mieszkał Maciek i przyszedł czas pożegnania.
- Drobiazg - uśmiechnął się łobuzersko.
- Fajnie było się pobawić w kucharzy - ujęłam jego dłoń. - Boli?
- Trochę - ale pomimo tego grymasu jaki malował się na jego twarzy nie cofnął ręki.
Podeszłam bliżej niego i pocałowałam w policzek.
- Dobranoc - puściłam jego rękę i pobiegłam w stronę hotelowych drzwi.
_____________________________________________________
Tadaaaaam. Jest jaki jest, mam nadzieję, że się spodoba. :D Prawdopodobnie zostawiam Was z tym rozdziałem na cały weekend, bo mam dużo nauki. A jutro mecz więc czekam z niecierpliwością na 18:30. :D
Rozdział z dedykacją dla @Huncapo oraz Reusomaniaczek (które pewnie jako jedyne zrozumieją, o co chodzi z ogórkiem xd). <3
Podoba mi się szablon. Tylko śmiać mi się chce z tych trykotów na LM, ale to już mniejsza o to.
OdpowiedzUsuńRozdział jest ok ;) . Początek rozwala, wariaci do potęgi "x" xd . Marco niezdara, sobie krzywdę zrobił, no ale potem ta ich rozmowa...ciekawe czy Kaja przemyśli jego słowa.
Przecież oni na końcu muszą być razem :P .
Pozdrawiam :)
rozdział spoko ;> Maciek mnie wkurza od samego początku pojawienia się w tym rozdziale. Mam do niego mieszane uczucia. Wolałabym Marco na jego miejscu (w sumie to on sam też chce być na miejscu Maćka xd). Czekam na kolejny i również zapraszam na 2 rozdział na justpiazon.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńBędę udawać, że dedykację dostałam, gdyż doceniłaś mnie jako swojego najlepszego czytelnika, a nie dlatego, że Cię zmusiłam. Rozdział bardzo dobry, ale za krótki :c Więc czekam na następny z dzikim zniecierpliwieniem. ~ Huncapoo
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, tylko za krótki!! Zwłaszcza jak zamierzasz przez cały weekend trzymać nas w niepewności i nie dodawać 11 :(
OdpowiedzUsuńI jedna mała prośba - niech Maćkowi coś się stanie, nie lubię go :P Zawsze jak coś fajnego się dzieje między Marco a Kają, to on musi to popsuć.
W ogóle początek jest świetny i jak ja bym chciała być na miejscu Kai <3
Czekam na 11!
"Ogórek kroi pomiory" - HAHAHAHAHA jebłam. XDD Mój ulubiony rozdział, banan na początku nie schodziłi mi z twarzy! :) Rozdział 11 powinien być dla Marco szczęśliwy z wiadomych przyczyn. :D
OdpowiedzUsuńNajwiększy Karolinkowy Fan czyt. Weronika.