- Ładne mieszkanie – rzekłam.
- Dziękuję. Liczyłem, że w końcu to powiesz – odparł i wyszczerzył w uśmiechu swoje śnieżnobiałe ząbki. Wywaliłam teatralnie oczami i chwyciłam za rączkę od walizki. – Chodź, pokażę Ci twoją sypialnię.
Poczłapałam za brunetem do pomieszczenia średniej wielkości. Dwie ściany były koloru brązowego, a dwie jasno żółtego. Ogólnie wystrój mi się podobał, duża szafa, dwie komody, szafka nocna, biurko, łóżko. Spojrzałam na moją walizkę i torbę, które tylko czekały aż je w końcu rozpakuję.
- Dziękuję. Liczyłem, że w końcu to powiesz – odparł i wyszczerzył w uśmiechu swoje śnieżnobiałe ząbki. Wywaliłam teatralnie oczami i chwyciłam za rączkę od walizki. – Chodź, pokażę Ci twoją sypialnię.
Poczłapałam za brunetem do pomieszczenia średniej wielkości. Dwie ściany były koloru brązowego, a dwie jasno żółtego. Ogólnie wystrój mi się podobał, duża szafa, dwie komody, szafka nocna, biurko, łóżko. Spojrzałam na moją walizkę i torbę, które tylko czekały aż je w końcu rozpakuję.
- Mam nadzieję, że się
tutaj zaklimatyzujesz – rzekł Lewandowski.
- Też mam taką nadzieję. Znajdę jakąś pracę, zarobię i znajdę jakieś własne mieszkanie. Nie chcę Tobie i Ani za bardzo przeszkadzać – oznajmiłam siadając na łóżku.
- Daj spokój, wreszcie Ania będzia miała z kim iść na zakupy, a nie będzie mnie ciągnąć – zażartował. Wyobraziłam sobie Roberta targającego za jego narzeczoną torby z fatałaszkami i sama się roześmiałam. – No więc, do południa jestem w domu, ale potem muszę iść na trening. Wieczorem za to wpadają chłopaki, mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza.
- Jasne, że nie – zaprzeczyłam. Stado mężczyzn przy playstation i jedna jedyna kobieta, czyli ja. Dlaczego Ania musi być akurat teraz na zawodach? – Chętnie ich poznam, o ile mi ich przedstawisz.
- Też mam taką nadzieję. Znajdę jakąś pracę, zarobię i znajdę jakieś własne mieszkanie. Nie chcę Tobie i Ani za bardzo przeszkadzać – oznajmiłam siadając na łóżku.
- Daj spokój, wreszcie Ania będzia miała z kim iść na zakupy, a nie będzie mnie ciągnąć – zażartował. Wyobraziłam sobie Roberta targającego za jego narzeczoną torby z fatałaszkami i sama się roześmiałam. – No więc, do południa jestem w domu, ale potem muszę iść na trening. Wieczorem za to wpadają chłopaki, mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza.
- Jasne, że nie – zaprzeczyłam. Stado mężczyzn przy playstation i jedna jedyna kobieta, czyli ja. Dlaczego Ania musi być akurat teraz na zawodach? – Chętnie ich poznam, o ile mi ich przedstawisz.
- W porządku – uśmiechnął
się i wstał. – Zostawiam Cię na razie, bo pewnie chcesz trochę odpocząć i się
zregenerować.
- Czytasz mi w myślach. Właśnie
chciałam Cię wygonić, ale byłoby niegrzecznie wyrzucać Cię, jak właśnie
przyjąłeś mnie pod swój dach.
Robert podszedł do mnie i zaczął łaskotać, aż zaczęłam błagać o litość.
Robert podszedł do mnie i zaczął łaskotać, aż zaczęłam błagać o litość.
*
Lewandowski chwilę temu
wyszedł na trening, a ja rozpakowana i przebrana w czarne spodnie i żółtą
bokserkę poczłapałam do kuchni, żeby coś zjeść i jakież było moje zaskoczenie,
gdy zobaczyłam pustą lodówkę. Ania na zawodach to Bobek się pewnie żywił w restauracjach.
Nie zwlekając dłużej ubrałam buty, zarzuciłam na siebie bluzę i zabrałam
kluczyk z haczyka, po czym zamknęłam mieszkanie i udałam się na zakupy. Miałam
nadzieję, że się nie zgubię. A nawet jeśli to przynajmniej pobłądzę po
Dortmundzie i zwiedzę miasto.
Po 20 minutach błąkania znalazłam się w jakimś supermarkecie. Przez następne
kilkadziesiąt minut szusowałam wśród półek, by zakupić kilka
najpotrzebniejszych rzeczy, a kiedy mój wózek był już wypełniony ruszyłam ku
kasie, w których kolejki były chyba 2 kilometrowe. Ustawiłam się w końcu za jakąś
gruchającą parką, która nie szczędziła sobie czułości nawet w miejscu
publicznym. Starałam się to jakoś ścierpieć i nie patrzeć się na nich, bo bym
chyba puściła pawia.
Parka już wykładała swoje zakupy i ja też chciałam to zrobić, gdy w tej chwili przede mnie wepchnął się jakiś blondas. To był właśnie ten moment, kiedy musiałam użyć mojego niemieckiego, który jeszcze trochę kaleczę. Dźgnęłam lekko chłopaka, a ten odwrócił się i spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami.
- Przepraszam, ale sterczę tutaj od 10 minut, a naprawdę mi się dłużej stać nie chcę więc czy mógłbyś iść na koniec kolejki? – zapytałam najgrzeczniej jak mogłam.
- Uhm, przepraszam, ale bardzo się śpiszę – tłumaczył się.
- To jeszcze nie powód, żeby się wpychać – starałam się trzymać emocje na wodzy, ale kiedy byłam zła to trudno mi było się powstrzymywać.
- Wiem, ale naprawdę nie mam czasu, a muszę zapłacić tylko za durną wodę mineralną! – wrzasnął.
- Jest pan po prostu bezczelny. Kupuj sobie tą wodę i idź, bo działa mi pan na nerwy.
Ludzie z poprzedniej kasy zaczęli się na nas patrzeć, a ja miałam ochotę cisnąć blondynowi tą jego butelką w twarz. W końcu skończyliśmy nasz teatr, a On mógł w końcu zapłacić za tą swoją cholerną wodę i wyjść. Ledwo człowieka znałam, a już mi działał na nerwy.
Parka już wykładała swoje zakupy i ja też chciałam to zrobić, gdy w tej chwili przede mnie wepchnął się jakiś blondas. To był właśnie ten moment, kiedy musiałam użyć mojego niemieckiego, który jeszcze trochę kaleczę. Dźgnęłam lekko chłopaka, a ten odwrócił się i spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami.
- Przepraszam, ale sterczę tutaj od 10 minut, a naprawdę mi się dłużej stać nie chcę więc czy mógłbyś iść na koniec kolejki? – zapytałam najgrzeczniej jak mogłam.
- Uhm, przepraszam, ale bardzo się śpiszę – tłumaczył się.
- To jeszcze nie powód, żeby się wpychać – starałam się trzymać emocje na wodzy, ale kiedy byłam zła to trudno mi było się powstrzymywać.
- Wiem, ale naprawdę nie mam czasu, a muszę zapłacić tylko za durną wodę mineralną! – wrzasnął.
- Jest pan po prostu bezczelny. Kupuj sobie tą wodę i idź, bo działa mi pan na nerwy.
Ludzie z poprzedniej kasy zaczęli się na nas patrzeć, a ja miałam ochotę cisnąć blondynowi tą jego butelką w twarz. W końcu skończyliśmy nasz teatr, a On mógł w końcu zapłacić za tą swoją cholerną wodę i wyjść. Ledwo człowieka znałam, a już mi działał na nerwy.
*
- Jesteś aniołem –
stwierdził Robert zaglądając do lodówki pełnej jedzenia.
- Nie byłabym tego taka
pewna – odparłam. – O której wpadną Twoi koledzy?
- Koło 18 – odpowiedział. – Idę wskoczyć pod prysznic. Byłabyś tak miła i zrobiła coś do jedzenia?
Wybałuszyłam gały, a ten zrobił tylko minę kota ze „Shreka” i tak o to wylądowałam w kuchni robiąc kanapki, a zadowolony brunet poszedł do łazienki. Jeszcze się na Nim odegram.
Niebieskooki siedział na kanapie i przeglądał gry. Od bijatyk po wyścigi samochodowe. Zapowiadał się ciekawy wieczór pełny oglądania krwi i rozbijających się aut na ekranie.
Na stoliku znalazły się miski z chipsami, duża cola, talerze z kanapkami i puszki z piwem. Oj, trener Klopp nie byłby dumny, ale skoro chłopaki mają jutro wolne, to czemu mają nie zaszaleć.
Zajęłam miejsce obok Bobka i przyglądałam mu się z
zaciekawieniem. Wpatrywał się w opakowanie jednej z gier jak w święty obrazek. Po
chwili zadzwonił dzwonek do drzwi, a On poderwał się niczym struś pędziwiatr,
żeby otworzyć drzwi. Musiał bardzo się stęsknić za swoimi kolegami.- Koło 18 – odpowiedział. – Idę wskoczyć pod prysznic. Byłabyś tak miła i zrobiła coś do jedzenia?
Wybałuszyłam gały, a ten zrobił tylko minę kota ze „Shreka” i tak o to wylądowałam w kuchni robiąc kanapki, a zadowolony brunet poszedł do łazienki. Jeszcze się na Nim odegram.
Niebieskooki siedział na kanapie i przeglądał gry. Od bijatyk po wyścigi samochodowe. Zapowiadał się ciekawy wieczór pełny oglądania krwi i rozbijających się aut na ekranie.
Na stoliku znalazły się miski z chipsami, duża cola, talerze z kanapkami i puszki z piwem. Oj, trener Klopp nie byłby dumny, ale skoro chłopaki mają jutro wolne, to czemu mają nie zaszaleć.
- Mario, Marco! Dobrze Was widzieć.
___________________________________________
Tym razem dłuższy. Nie mam pojęcia jak mieszka Lewandowski. Ale jestem bardzo ciekawa, haha :D. Za wszelkie błędy interpunkcyjne, ortograficzne, składniowe itd przepraszam. ;)
Bobek <3 uwielbiam to... zdrobnienie? niech będzie zdrobnienie. Bobek Lewandowski. już tak zostanie ;D
OdpowiedzUsuńa no jak przypuszczam, człowiek wpychający się do kolejki człowiekiem z przypadku nie jest :D
a szkolenie języków poprzez wydzieranie się na ludzi jest moją ulubioną formą praktyki, amen.
Kaja na pewno szybko się zaaklimatyzuje w takim towarzystwie :)
czekam na kolejny :)
[dziesiec-katastrof.blog.onet.pl]
kurde, chyba domyślam się kim może być ten blondyn co się wepchał ;] czekam z niecierpliwością na trzeci rozdział! zapraszam do siebie na prolog: justpiazon.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńJeju jeju jeju kiedy następny rozdział proszę jak najszybciej.♥ Genialne, och czyżbym wiedziała kim jest ten blondyn? haha. ;)
OdpowiedzUsuńHmmm coś mi sie wydaje że bardzo niemiły Kolega z kolejnki w sklepie może być dobrym kumplem Bobka,, jestem tego bardzo ciekawa,,, swoją drogą podoba mi sie to zdrobnienie Bobek,,, heheh fajne;) już nie mogę doczekać sie 3. pisz szybko:)
OdpowiedzUsuń@meeeetka
let-me-be-myself.blogspot.com
Przeczytałam juz dwa rozdzialy :) ale mam super tempo. Szlo by mi szybciej, gdybym czytala na komputerze. Na dzisiaj to pewnie ostatni rozdzial. Przepraszam, ale to nadrobie . No ale wrocmy do rozdzialu. Ta scena w sklepie byla jedna z moich ulubionych. Jak pierwszy raz to czytalam to myslalam 'dopiero przyjechala i juz szykuja sie klopoty'. Ale jeszcze lepsza akcja bedzie w nastepnym odcinku, hahahah, pamietam :) . Kocham, kocham, kocham to. @spoko_spoko
OdpowiedzUsuń