piątek, 2 listopada 2012

Rozdział 25.

Od kilku dni nie miałam żadnych wieści z Dortmundu. Borussia we wtorek wygrała mecz z Vfr Aalen w rozgrywkach Pucharu Niemiec.
Środę spędziłam na pakowaniu się. Wojtek nalegał żebym została do poniedziałku. Zaproponował mi bilety na mecz z Manchesterem United, lecz odmówiłam, bowiem w sobotę BVB miało zmierzyć się z klubem ze Stuttgartu.
Zanim schowałam laptopa do walizki postanowiłam sprawdzić, czy Reus mi odpisał.

Wczoraj, 17:41

Czytam wiadomości, które wysłałem ci parę dni temu i śmieję się sam z siebie. Bycie romantykiem mi nie wychodzi.
Cieszę się, że u ciebie wszystko jest w porządku. Nie wiem czym sobie zasłużyłem, że spotkałem na swojej drodze kogoś tak wspaniałego, wyrozumiałego i pięknego jak ty.
Kocham cię, panno Hirte. 

Uśmiechnęłam się sama do siebie. Korciło mnie, żeby do niego napisać, ale doszłam do wniosku, że wytrzymam do piątku.



*


- Szkoda, że byłaś tutaj tak krótko - staliśmy naprzeciw siebie i przyszedł moment pożegnania.
- Teraz ty masz odwiedzić nas - oznajmiłam. Przytuliłam go i ucałowałam w policzek. - Słuchaj... Mam jedną prośbę.
- Nikomu nie powiem - uprzedził mnie. - Wiem, że to była tylko chwila słabości i to nic nie znaczy. Przyzwyczaiłem się, że jestem brzydki, zły i szczery Wojciech Szczęsny.
- Przestań - zaśmiałam się. - Jesteś szczery, czasami aż za bardzo, ale zły nie.
- A brzydki? - zapytał ze swoim słynnym kpiącym uśmieszkiem na twarzy. Stanęłam na palcach i musnęłam jego usta. - Ej.
- To tak na do widzenia.
- Zazdroszczę Marco.
- Ty też spotkasz kogoś, kto pokocha cię takim jaki jesteś - rzekłam chcąc go pocieszyć.
- Szkoda, że to ty nie jesteś tym kimś - odparł. Pierwszy raz Wojtek mówił o swoich uczuciach. - Nie kochasz mnie.
- Kocham, ale nie w taki sposób jakbyś chciał - wyznałam ze smutkiem. - Muszę już iść.
- Jeśli będę mógł to przylecę do Dortmundu - przytulił mnie swoimi niedźwiedzim uściskiem.
Pokiwałam głową ze zrozumieniem, po czym zabrałam swoją walizkę i zostawiłam smutnego Szczęsnego w deszczowym Londynie.


*

Czwartkową noc spędziłam już swoim łóżku w Dortmundzie. O moim powrocie wiedział jedynie Lewy. Zmartwiony zadawał dziesiątki różnych pytań, od których uciekałam. Nie miałam ochoty do zwierzeń. Z niecierpliwością wyczekiwałam na jutro, kiedy to miałam w końcu spotkać się z Marco.


*


Czekałam nieopodal boiska, na którym chłopaki zawsze trenowali. Starałam się nie denerwować i być cierpliwą, ale nie wiedziałam, co zrobię, jeżeli oni zaraz nie zaczną wychodzić.
Gdy zawodnicy czarno-żółtych mnie zobaczyli to przywitali się i ucięliśmy sobie pogawędkę. Większość poszła, a ja zostałam tylko z Mario i Lewym, ale oni również się ulotnili.
Kopnął kamyk, chcąc rozładować swoją złość. Uniósł głowę do góry i stanął jak wryty. Dzieliło nas kilka metrów. Patrzyliśmy na siebie, jakbyśmy spotkali się po raz pierwszy. Nieznajomość drugiej osoby sprawia, że trzyma się ją na dystans.
Każde z nas zrobiło kilka kroków do przodu. Położył swoją sportową torbę na chodniku. Przepaść między nami zniknęła. Patrzył głęboko w moje niebieskie oczy, które cieszyły się że go widzą. Pogłaskał mnie po policzku, delikatnie, tak jakby bał się, że jestem z porcelany i zaraz się rozpadnę przez jeden gwałtowny ruch.
- Jesteś tutaj - wydusił z siebie. Jego głos był niemal niedosłyszalny. - Czuję cię, widzę cię. Nie zwariowałem, prawda?
- Obydwoje zwariowaliśmy - odparłam chwytając go za rękę.
- Może i tak - przyznał. Objął mnie w pasie i nasze usta złączyły się w czułym pocałunku. - Jestem wariatem w tobie zakochanym.
- Oh, ty szalony - zachichotałam. Zasłoniłam usta, żeby się powstrzymać.
- Stęskniłem się za twoim śmiechem.
- Tylko za nim? - zapytałam uśmiechając się zalotnie.
- Odpowiem tak - założył mi kosmyk włosów za ucho i pocałował.


*

Caroline siedziała obok mnie na kanapie i "spowiadała się" z tego co zrobiła.
- Gdy rozstałam się z Marco pojechałam do mojej przyjaciółki. Chcąc to wszystko odreagować zrobiłyśmy imprezę. Przyszło dużo osób, ja trochę za dużo wypiłam - przerwała na moment. Spojrzała na mnie ze łzami w oczach. Widziałam, że nie jest złą osobą tylko trochę zagubioną. - Zrobiłam test, wyszedł pozytywny. Tliła się we mnie nadzieja, że to dziecko Marco, ale my od dawna nie... 
- Rozumiem - przerwałam jej wiedząc, co chce mi powiedzieć. 
- Od dawna nie było między nami w porządku. Już go nie pociągałam, nasze uczucie się wypaliło - ciągnęła dalej. - Wróciłam do Dortmundu i wtedy spotkałam Maćka. Siedzieliśmy w jednym barze obok siebie, zobaczyłam twoje zdjęcie u niego na telefonie. Od razu mnie olśniło. Zagadałam go. Rozmawialiśmy długo, to on wpadł na ten pomysł. 
- A ty się zgodziłaś.
- Byłam w kropce. Zaszłam w ciążę z facetem, którego nie znałam. To było moją ostatnią deską ratunku - tłumaczyła się. - Wiem, że to mnie nie usprawiedliwia, wręcz przeciwnie. Pogrąża jeszcze bardziej.
- Mogłaś powiedzieć, co się stało. Nawet jeśli to nie dziecko Marco to nie zostawiłby cię na lodzie - wyjaśniłam. - Ja też nie mam serca z kamienia. Pomogłabym ci.
- Tak, teraz to wiem - odparła ze smutkiem. - Przepraszam za wszystko. Nie zamierzam się więcej mieszać w wasze życie.
Wstała i ruszyła ku wyjściu. 
- Poczekaj - zawołałam za nią. - Jeżeli będziesz potrzebować pomocy... To jestem do usług.
- Dziękuję - uśmiechnęła się ciepło. - Życzę wam szczęścia.

*

- Jesteśmy tutaj. Razem. Nareszcie - leżeliśmy w łóżku Marco i w końcu czułam, że wszystko idzie jak należy. - Jesteś tylko moja.
- Niedługo będziesz się musiał mną jeszcze z kimś dzielić - oznajmiłam. Spojrzał na mnie z niepokojem w oczach. Uniosłam moją koszulę nocną i położyłam rękę na brzuchu. - Powiedz "cześć" Reusowi juniorowi.
- Cześć, mały lub mała - zaczął mówić do brzucha. - Wiesz, że bardzo kocham twoją mamusię? Jest najwspanialszą osobą, jaką znam.
- A mamusia Reusa juniora kocha Reusa seniora - wyznałam. Bawiłam się blond czupryną chłopaka, gdy ten dalej rozmawiał ze swoim synem lub córką. 
___________________________________________________
TADAM. PRZEDOSTATNI ROZDZIAŁ PRZEDSTAWIAM WAM.
Nie bijcie mnie, błagam. Kocham was i też się zżyłam w pewien sposób z tym opowiadaniem, ale... taka kolej rzeczy. Nic nie może przecież wiecznie trwać ;). Mam nadzieję, rozdział się podoba. :>
DRUGI BLOG (też o BVB!): i-bleed-it-out.blogspot.com

11 komentarzy:

  1. WIEDZIAŁAM WIEDZIAŁAM WIEDZIAŁAM WIEDZIAŁAM WIEDZIAŁAM! WIEDZIAŁAM, ŻE ONA JEST W CIĄŻY! TAAAAAAAAAAAAAAAK! DKJFDKSNGSKGNREKRWKHN
    KAROLINA KOCHAM CIĘ!

    OdpowiedzUsuń
  2. BOŻE PRZEDOSTATNI ?! CO JA TERAZ BĘDĘ ROBIC, JAK NIE CZEKAĆ NA TO OPOWIADANIE ?! I TEZ WIEDZIAŁAM ŻE ONA JEST W CIĄŻY !!!! TEZ TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAK <3 CZEKAM NA NN, CHOCIAZ WŁAŚCIWIE TO NIE, BO BĘDZIE BLIŻEJ DO KOŃCA ; (
    ups, capsloczek o.o

    OdpowiedzUsuń
  3. ojejciu, aż mi się łezka w oku zakręciła :* kocham Ciebie i wszystko co piszesz ! :**

    OdpowiedzUsuń
  4. matko.. :( nie przeżyje końca tego opowiadania.. jesteś genialna dziewczyno!<3

    OdpowiedzUsuń
  5. W sensie że to prawie koniec i zostanie tylko ten drugi? Smutno... Chociaż jeżeli tamten rozkręci się tak jak ten, to suuuuper, a zapowiada się jeszcze lepiej (bez urazu oczywiście dla tego opowiadania)

    OdpowiedzUsuń
  6. jedno pytanie: JAK TO PRZEDOSTATNI ROZDZIAŁ?! Czuję ból, ogromny ból... No cóż, więc pozostało mi czekać na ostatni rozdział, mam nadzieję, że bez większych niespodzianek.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ahhh.. Widze ze wszystko idzie tak jak powinno! W koncu sa szczesliwi a Caroline im juz nie przeszkadza! Tylko szkoda ze to koncowka! ;) pozdrawiam metka.
    Because-you-loved-me
    Be-by-my-forever
    Let-me-be-myself

    OdpowiedzUsuń
  8. Awwwww... <3
    Mowilam, ze bedzie Reus junior! Jestem przeszczesliwa! I jestem pewna ze Marco bedzie wspanialym ojcem :)
    wow, nie spodziewalam sie, ze gdzies w Caroline kryje sie czlowiek, ktory ma uczucia o.O ale poniewaz ja wierze w ludzi mimo tego ile razy mnie zawiedli, to wierze ze ona nie jest zla, tylko zagubiona, tak jak mowila Kaja. I nawet zrobilo mi sie jej szkoda.
    Wojtek na lotnisku tez mnie rozlozyl na lopatki. Taki biedny, mysli ze nikt go nie kocha :(
    Przedostatni?! No i wez Ty mi powiedz, co ja mam teraz zrobic ze swoim zyciem?! ;(
    I tak Cie kochamy :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieje że ten ostatni rozdział będzie bardzo długi.. nie mogę sie pogodzić z myślą że zbliża się koniec tego opowiadania :(.. było przepiękne.

    OdpowiedzUsuń
  10. "Przyzwyczaiłem się, że jestem brzydki, zły i szczery Wojciech Szczęsny." Uwielbiam cię za to zdanie! I za cały rozdział! Jestem po wrażeniem, że dziewczyna była w stanie okazać pomoc gdyby co Caroline. Po tym wszystkim co się działo... Wow. No i jest Junior Reus! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. o jak sUoDkO Marco Junior <3 :D

    OdpowiedzUsuń